Bernal pod koniec stycznia, w trakcie treningowej jazdy w ojczyźnie wjechał w stojący na drodze autobus. Pierwsze doniesienia na temat jego stanu były względnie optymistyczne, lecz szybko przerodziły się w prawdziwy dramat - Kolumbijczyk walczył o życie. Jak sam przyznał kilka tygodni po zdarzeniu, istniały bardzo duże szanse, że w wyniku zajścia nigdy nie będzie już mógł stanąć o własnych siłach na nogach. 20 złamanych kości, 8 miesięcy przerwy. "Prawie się zabiłem" Łącznie 25-latek miał aż 20 złamanych kości, w tym - 11 żeber i dwa kręgi. "Prawie się zabiłem, ale jestem wdzięczny Bogu, że poddał mnie tej próbie" - pisał w swoich mediach społecznościowych. Rekonwalescencja Kolumbijczyka przebiegała nad wyraz sprawnie. Szybko rozpoczął on treningowe jazdy - początkowo w domu, na trenażerze, a potem już w terenie, na kolumbijskich szosach. Od kilku tygodni przebywał już w Europie, co rodziło podejrzenie, że szykowany jest jego powrót do peletonu. Pierwotnie pojawiały się teorie, że takowy może nastąpić podczas Vuelta a Espana, ale obciążenia, związane z trzytygodniową rywalizacją z pewnością byłyby dla niego zbyt duże. Ostatecznie Bernal weźmie udział w Tour of Denmark - pięcioetapowym wyścigu ProSeries, który rusza już we wtorek. Bernal został dokooptowany "z zaskoczenia", zaledwie dzień przed startem imprezy. - Trudno mi opisać, jak wymagające było dla mnie ostatnie osiem miesięcy, zarówno pod względem fizycznym, jak i mentalnym. Ten dzień i droga, jaką pokonałem zostaną ze mną na zawsze - komentował zawodnik, cytowany przez biuro prasowe swojej drużyny. W Tour of Denmark udział weźmie również Michał Kwiatkowski. Polak również powraca po przerwie, spowodowanej kontuzją - ostatni raz startował w czerwcu, podczas Criterium du Dauphine. Z powodu urazu nie wziął udziału w Tour de Pologne.