Kolarz z Zegartowic zaliczył intensywne pierwsze miesiące 2024 roku. Przejechał dwie "etapówki" - AlUla Tour w Arabii Saudyjskiej oraz Tirreno-Adriatico, po drodze zaliczając również start w mocno kuriozalnym Vuelta a Andalucia. Hiszpański wyścig miał liczyć pięć etapów, jednak ostatecznie skończyło się na... jednym - jeździe indywidualnej na czas. Ostatni raz w peletonie "Zgreda" oglądaliśmy 10 marca, w trakcie Tirreno. Później zaliczył długą przerwę, spowodowaną problemami zdrowotnymi. Jak informował, zastopowało go zapalenie ścięgna Achillesa. Do rywalizacji wrócił dopiero w drugiej połowie kwietnia. Znalazł się w składzie UAE Team Emirates na wyścig w Asturii. I pokazał od razu, że forma znajduje się we właściwym miejscu. Błysk Rafała Majki. Jak wracać, to w takim stylu Bardzo wymagający, premierowy etap trzydniowych zmagań ukończył na drugiej pozycji. Przegrał jedynie z młodym Meksykaninem, Isaakiem del Toro. To triumfator ubiegłorocznego Tour de l'Avenir - najbardziej prestiżowego wyścigu dla młodzieżowców, który już w 2024 roku zdążył pokazać pazur. Wygrał etap styczniowego Tour Down Under, a podczas wspomnianego już kilkukrotnie "Wyścigu Dwóch Mórz" był czwarty. Na liczącej 179 kilometrów trasie piątkowego etapu Majka stracił do niego dokładnie 61 sekund. Premierowy akt zmagań w Asturii był jednocześnie tym najtrudniejszym, niejako "ustawiając" klasyfikację generalną, w której Polak ma bardzo duże szanse na podium. Jego forma to znakomity prognostyk przed Giro d'Italia. 34-latek ma tam być kluczowym pomocnikiem Tadeja Pogacara, wielkiego faworyta zmagań. W sercach kibiców tli się jednak nadzieja, że dostanie również zielone światło na walkę o etapy. Wygrywał już w końcu na Vuelta a Espana i Tour de France. Do skompletowania hat-tricka brakuje tylko skalpu na Corsa Rosa. Giro rozpocznie się 4, a zakończy 26 maja. Przed rokiem wygrał Primoż Roglić, który tym razem koncentruje się na przygotowaniach do "Wielkiej Pętli".