Wypadek Szurkowskiego był dla wielu tajemnicą poliszynela. Koledzy z peletonu, znajomi, lekarze, dziennikarze zachowali solidarność, nie informując o dramacie opinii publicznej, o co prosiła rodzina i sam Szurkowski. Zmienił on jednak zdanie po wizycie w szpitalu w Konstancinie komentatora Eurosportu Krzysztofa Wyrzykowskiego, którego zna od 45 lat. Szurkowski doskonale zapamiętał kraksę. "Wszystko pamiętam, bo o dziwo, nie straciłem ani na moment przytomności" - opowiada Ryszard w ośrodku rehabilitacyjnym w Konstancinie. "To było kilka kilometrów przed metą. Szeroka ulica i niesamowite tempo. Około 40 km/godz. Zbliżaliśmy się do wysepki. Większość kolarzy jechała prawą stroną, ale dwóch przede mną chciało prawdopodobnie ominąć wysepkę z lewej. Sczepili się kierownicami i w ułamku sekundy leżeli obydwaj. Kraksa. Niby nic specjalnego, ale nie miałem szans. Fiknąłem nad kierownicą, uderzając twarzą w asfalt. Najpierw wpadło na mnie dwóch kolarzy, a potem kilkunastu, a może i kilkudziesięciu. Słyszałem szczęk rowerów, krzyk i sygnał karetki" - opowiadał Szurkowski, którego Wyrzykowski cytuje w artykule na stronie internetowej "Rzeczpospolitej". Mistrz świata z 1973 roku miał uszkodzony rdzeń kręgowy i czterokończynowe porażenie. A ponadto uszkodzoną czaszkę, połamaną w kilku miejscach szczękę, zdeformowany nos, zmiażdżoną wargę. "Czułem jak rozcinają mi koszulkę i spodenki. Jedziemy na blok operacyjny, najpierw pierwsza operacja kręgosłupa, następnego dnia druga, a po tygodniu rekonstrukcja twarzy. Pani chirurg żartowała, że musi mi zrobić nową twarz. Dziś widzę, że egzamin zdała celująco" - wspominał Szurkowski. W Niemczech pozostał prawie dwa miesiące, a od trzech miesięcy kontynuuje rehabilitację w Konstancinie. Gdy okazało się, że jej koszty przekraczają możliwości rodziny, zdecydował się za namową kolegów upublicznić informację o wypadku. Jest nadzieja, że w ośrodku w Kamieniu Pomorskim, dzięki najnowocześniejszych urządzeniom, jak egzoszkielet i lokomat, Szurkowski ponownie stanie na nogi. Ryszard Szurkowski to najlepszy polski kolarz w historii, mistrz świata z 1973 roku, dwukrotny srebrny medalista olimpijski i czterokrotny zwycięzca Wyścigu Pokoju. Urodził się 12 stycznia 1946 roku w Świebodowie na Dolnym Śląsku. Pierwszy sukces odniósł wiosną 1968 roku, gdy jako nieznany nikomu zawodnik zwyciężył w mistrzostwach Polski w przełajach. Kilka miesięcy później był drugi w mistrzostwach górskich i czwarty w szosowych, a w następnym sezonie został powołany do kadry narodowej i zadebiutował w największej wówczas imprezie na świecie dla amatorów - Wyścigu Pokoju, zajmując drugie miejsce. W kronikach polskiego kolarstwa szczególne miejsce zajmuje Wyścig Pokoju z 1970 roku, stojący pod znakiem niespotykanej wcześniej dominacji jednego zespołu. Peletonem rządzili podopieczni trenera Henryka Łasaka, którzy wygrywali jak chcieli. Triumfowali drużynowo z ogromną przewagą, a indywidualnie najlepszym okazał się Szurkowski. Wygrywał Wyścig Pokoju jeszcze w 1971, 1973 i 1975 roku, odnosząc w sumie 13 zwycięstw etapowych. Powszechnie uważano go za najlepszego kolarza-amatora na świecie, tęczową koszulkę indywidualnie zdobył raz - w 1973 roku w Barcelonie. Rok później w Montrealu musiał zadowolić się drugim miejscem, bo wyprzedził go Janusz Kowalski. Razem z kolegami wywalczył w wyścigu drużynowym na 100 km dwa złote medale mistrzostw świata (1973, 1975) oraz dwa srebrne na igrzyskach w Monachium (1972) i w Montrealu (1976). Interesowały się nim najlepsze grupy zawodowe, m.in. belgijska Molteni, w której występował słynny Eddy Merckx, ale w tamtych czasach kolarze z bloku państw socjalistycznych nie mieli możliwości przejść na zawodowstwo. Po zakończeniu kariery Szurkowski z sukcesami prowadził kadrę narodową (1984-1988). W 1985 roku jego podopieczny Lech Piasecki wygrał Wyścig Pokoju i został mistrzem świata, a trzy lata później na igrzyskach olimpijskich w Seulu Polacy sięgnęli po srebro w wyścigu drużynowym. Szurkowski był twórcą pierwszej w Polsce kolarskiej grupy zawodowej Exbud (1988-89), dyrektorem polskiej części Wyścigu Pokoju, a także prezesem Polskiego Związku Kolarskiego (2010-2011). Ostatnio prowadził sklep rowerowy na warszawskiej Woli. W plebiscycie na najlepszego sportowca Polski XX wieku zajął drugie miejsce, za Ireną Szewińską. Ma najwyższe odznaczenia państwowe, w tym Krzyż Komandorski z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.