W sobotę kolarze pokonywali górzysty odcinek z metą na Alto de Allanadas, do której prowadził bardzo stromy, pięciokilometrowy podjazd. Froome, który dzień wcześniej przegrał pojedynek w górach z Contadorem, wziął rewanż w pięknym stylu. Oderwał się od rywala pod koniec wspinaczki, uzyskując na finiszu 29 sekund przewagi. Trzeci do mety na wysokości 998 metrów n.p.m. dojechał kolejny Hiszpan Mikel Nieve (Sky), tracąc do kolegi klubowego 49 sekund, a Szmyd był czwarty ze stratą 59 sekund. "Sam siebie trochę zaskoczyłem, że potrafiłem tak długo jechać z takimi kolarzami jak Froome czy Contador, ale dobrze przepracowałem ostatnie dwa miesiące i na nowo uwierzyłem, że jestem w stanie meldować się w czołówce. Dopiero na mecie uświadomiłem sobie, że chyba nigdy nie kończyłem górskiego etapu z kolarzami tej klasy" - powiedział po etapie Szmyd, cytowany na stronie internetowej grupy z Polkowic. "Ten dzisiejszy wynik dał mi dużo radości i spokoju. Szczególnie po tych dwóch bardzo ciężkich dla mnie sezonach. Cały czas mam chęci i wolę walki, by walczyć o wysokie lokaty" - dodał Polak, który dwa poprzednie sezony, spędzone w hiszpańskiej ekipie Movistar, nie mógł zaliczyć do udanych. W przeddzień zakończenia wyścigu Froome wyprzedza Contadora tylko o dwie sekundy oraz innego Hiszpana Benata Intxaustiego (Movistar) o 2.32 min. Szmyd awansował na 31. miejsce - strata 11.51 min.