Miedzy 29 czerwca a 2 lipca peleton przejedzie przez cztery województwa po trasie liczącej w sumie 783 km. Pierwszego dnia obędą się w naszym regionie dwa etapy. Najpierw 29 czerwca przed południem kolarze przejadą z Żor do Katowic (92,5 km), a później będą mieli do pokonania trasę z Tarnowskich Gór do Sosnowca (125,8 km). 30 czerwca start etapu zaplanowano w Jaworznie skąd peleton przejedzie do Nowego Sącza (209,9 km). Ostatnie dwa etapy to rywalizacja z Mielca do Tarnobrzegu (142,8 km - 1 lipca) oraz z Kielc do Łodzi (201,8 km - 2 lipca). Przyjadą kolarze nawet z Nowej Zelandii - To największe przedsięwzięcie kolarskie w tym roku w naszym mieście. Władze Katowic od wielu lat stawiają na rowery promując zdrowy tryb życia i traktując je nie tylko jako element rekreacji, ale także środek transportu. Nie ma lepszego nośnika promocji jak duże wydarzenia sportowe i nie raz już mieliśmy okazję się przekonać jak pięknie wyglądają Katowice pokazywanie w trakcie zmagań kolarzy z lotu ptaka lub motocykla jadącego przed peletonem - stwierdził Waldemar Bojarun, wiceprezydent Katowic podczas konferencji prasowej na mecie 1 etapu, który zakończy się w Dolinie Trzech Stawów. W tym roku przez Katowice nie przejedzie Tour de Pologne, a finisz został wyznaczony poza centrum ponieważ w tym samym czasie w Spodku i MCK będzie odbywać się Światowe Forum Miast. Warto dodać, że imprezie towarzyszyć będzie Mini Wyścig Solidarności. Impreza dla dzieci rozgrywana będzie w miastach etapowych. W gronie drużyn jadących w tegorocznym Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków znalazło się osiem polskich ekip. Ogółem wystartuje 27. zespołów - z Holandii, Belgii, Niemiec, Czech, Danii, Ukrainy, Estonii, Litwy a nawet z... Nowej Zelandii. Pojawi się cała krajowa czołówka kolarzy, w tym torowa reprezentacja Polski. Wśród kandydatów do zwycięstwa są Alan Banaszek z grupy HRE Mazowsze Serce Polski oraz Mateusz Grabis z grupy Voster ATS Team. Paweł Czado: Jak ocenia pan ten wyścig i trudność trasy? Na pewno już pan to analizował. Mateusz Grabis, kolarz grupy Voster ATS Team: - Na pewno nie jest to wyścig pod wielkich górali. Ten wyścig będzie rozgrywał się na sekundy, jest dużo lotnych premii i bonifikaty na mecie. Dlatego o zwycięstwo będą walczyli przede wszystkim szybcy kolarze. Tak się składa, że pochodzę z Będzina więc cieszę się, że taki wyścig będzie blisko mojego domu. Jedziemy w nim w dobrym składzie więc postaram się z kolegami powalczyć w nim zarówno o zwycięstwo etapowe jak i wygraną w całej imprezie. Kto będzie w stanie zagrozić polskim sprinterom? - Przyjedzie wielu kolarzy z Belgii i Holandii, będą też Czesi. Z nimi na pewno będziemy musieli się liczyć. CZYTAJ TAKŻE: Estończyk z Piasta Gliwice trenuje w masce i... strzela Jeszcze przed tym wyścigiem odbędą się mistrzostwa Polski w Nowym Dworze Mazowieckim. - Tak zaczynają się od jutra. Jadę na nie. W środowej czasówce nie wezmę udziału, w niedzielę mamy wyścig ze startu wspólnego i w nim - już tak. W mistrzostwach Polski każdy z nas jedzie z celem żeby wygrać. Nawet jeśli nie samemu wygrać to koszulkę mistrza Polski utrzymać, ponieważ mamy mistrza Polski w drużynie, Maćka Paterskiego, który w tym roku nie może wystartować, przechodzi rekonwalescencję po kontuzji. Mamy jednak w grupie zawodników, którzy są w stanie powalczyć o to mistrzostwo. A potem w Wyścigu Solidarności i Olimpijczyków też będziemy walczyć o zwycięstwa etapowe i całą generalkę. Stać nas na to. Defekty w peletonie: codziennie komuś coś się stanie Jechałem na spotkanie z panem na rowerze i po drodze złapałem gumę. Musiałem go po drodze zostawić. Ciekawi mnie czy kolarze podczas wielkich imprez często łapią gumę? - Na dużym wyścigu na jednym etapie na sześciu kolarzy jeden lub dwa defekty się zdarzają. O! To częściej niż myślałem. - Codziennie komuś coś się stanie. Dlatego zawsze za peletonem jedzie samochód techniczny, która ma ze sobą zapasowe rowery i koła. Najczęściej wymienia się koło. A panu co najgorszego się przytrafiło? - W tym sezonie miałem dwa defekty, wymieniałem koło. Kiedyś podczas Tour of Qinghai Lake, wyścigu w Chinach miałem defekt przerzutki, sam ją naprawiłem. Kiedy się zatrzymałem dyrektor sportowy mnie nie zauważył, wszystkie auta przejechała, nawet samochós z napisem "koniec wyścigu". Cudem potem dogoniłem peleton (uśmiech). rozmawiał: Paweł Czado