Kwiatkowski (Sky) w lutym zajął drugie miejsce w wyścigu Dookoła Algarve. Marzec był jeszcze lepszy - urodzony w Chełmży zawodnik triumfował w klasykach Strade Bianche i słynnym Mediolan-San Remo. - Już widać, że Michał ma wspaniały sezon. Przed nim klasyki ardeńskie. Myślę, że powalczy o zwycięstwo w Liege-Bastogne-Liege, kolejnym kolarskim "monumencie" - podkreślił Baranowski. Wcześniej, w Niedzielę Wielkanocną, mistrz świata ze startu wspólnego z 2014 roku wystartuje w Amstel Gold Race. - Główna część sezonu to dla niego początek roku. Celuje w klasyki. W późniejszym Tour de France wiadomo, że będzie pomagał Brytyjczykowi Chrisowi Froome'owi, który jest liderem Sky. Michał ewentualnie dostanie wolną rękę na jakieś etapy. Ale myślę, że Kwiatkowski przygotowuje się też na koniec sezonu i w mistrzostwach świata będzie walczył o kolejny złoty medal - zaznaczył komentator telewizyjny. Szansę na odegranie znacznie większej roli w "Wielkiej Pętli" ma mieć jego zdaniem Majka (Bora-Hansgrohe). - Rafał przygotowuje się do Tour de France, będzie liderem swojej drużyny. Myślę, że swoją ekipę i Polskę będzie godnie reprezentował i powalczy o czołową dziesiątkę, a może nawet o podium. Będzie pokazywał się przede wszystkim na górskich etapach - analizował Baranowski. Według niego brązowemu medaliście olimpijskiemu z Rio de Janeiro nie powinien przeszkodzić fakt, że zmienił przed sezonem grupę. - Różnie z tym bywa u kolarzy. Akurat u Majki jest tak, że część jego starej ekipy jeździ obecnie z nim. Są tu m.in. Polacy Maciej Bodnar i Paweł Poljański, którzy będą pomagali na trasie Rafałowi. Ma też tego samego masażystę Arka Wojtasa. To dobrze, że część kolarzy i obsługi technicznej jest taka sama. Dzięki temu nie będzie miało żadnego znaczenia, że zmienił on drużynę - ocenił. W lutym w życiu prywatnym zawodnika z Zegartowic nastąpiła ważna zmiana - został ojcem. - To dla niego dodatkowa motywacja. Będzie miał komu dedykować zwycięstwa - dodał z uśmiechem Baranowski. Trzykrotny zwycięzca Tour de Pologne karierę zakończył pięć lat temu. Zapewnił, że obecnie ma już w pełni świadomość, że jest "po drugiej stronie". - Pierwszy rok był jeszcze taki, że mówiłem sobie +A mogłem jeszcze jeździć+. Ale teraz wiem, że to była dobra decyzja. Jeździłem zawodowo dość długo. Trzeba kiedyś ze sportem skończyć i myślę, że zrobiłem to w odpowiednim momencie - podkreślił. Obecnie udziela się jako komentator i to daje mu dużo satysfakcji. Cieszy go, że dzięki temu nadal może dzielić się z innymi swoją pasją. Przyznał, że nieraz relacjonowanie rywalizacji z udziałem Polaków jest dla niego bardzo emocjonujące. - Czasem przeżywam to tak, jakbym sam tam był i jechał z nimi. Tym bardziej, gdy nasi rodacy wygrywają. Majka, Kwiatkowski i inni, bo jest coraz więcej Polaków, którzy walczą w największych wyścigach - zaznaczył. Nadmienił, że kiedy tylko ma wolną chwilę, wsiada na rower. Takich momentów czasem jednak nie ma zbyt wiele. - Są takie tygodnie, że nawet dwa-trzy razy uda mi się przejechać, ale niestety bywa też tak, że przez dwa tygodnie nie mam na to ani dnia wolnego. Ogólnie staram się choć raz, dwa w tygodniu wsiąść na rower - zastrzegł Baranowski. Obecnie ma ku temu dodatkową motywację. Podczas Media World Cup Series Poland 2017 będzie kapitanem reprezentacji polskich dziennikarzy. Ma w planie udział w wyścigu ze startu wspólnego, ale dodał, że być może pojawi się również w rywalizacji MTB. - W takich imprezach rywalizacja jest dodatkowym aspektem. Najważniejsze będzie, by się spotkać, zwiedzić fajne tereny w miłej atmosferze. Oczywiście, jak staje się na starcie, zakłada kask, przypina numer, to adrenalina się pojawia i każdy chce pojechać jak najlepiej, ale wzmożonych przygotowań pod tym kątem u mnie raczej nie będzie - przyznał. Zaznaczył, że w wielu telewizjach jako eksperci pracują byli kolarze, z którymi rywalizował na szosie i jest szansa, że pojawią się oni Media World Cup Series. Jak dodał, tylko podczas imprez amatorskich jest możliwość, by podziwiać podczas jazdy krajobrazy. Nie ma na to zaś zbytnio czasu przy profesjonalnej rywalizacji. - Mnie jednak zawsze zachwycały góry. Alpy, Pireneje - to był teren, w którym najlepiej się czułem. Te góry zapadły mi najbardziej w pamięć - zakończył Baranowski. Agnieszka Niedziałek