Eksperci wymieniają Rafała Majkę wśród faworytów Giro. Czy zgadza się pan z tą opinią? Dariusz Baranowski: - Jak najbardziej. Rafał przygotowywał się do tego wyścigu od dawna, praktycznie od grudnia ubiegłego roku. Nic nie zakłóciło tych przygotowań, odbywały się zgodnie z planem. Sam Rafał mówi, że stać go na podium. Ja też uważam, że podium jest w jego zasięgu, a być może nawet zwycięstwo. Według zapowiedzi ekipy Tinkoff, Majka na górskich etapach będzie mógł liczyć na pomoc Pawła Poljańskiego. Czy nie przydałby mu się jeszcze jeden solidny pomocnik? W rosyjskiej drużynie jest kilku bardzo doświadczonych zawodników, ale brakuje "górali". - Najwięcej będzie zależało od samego Rafała. Paweł Poljański udowodnił na ubiegłorocznej Vuelcie, że jest bardzo wartościowym pomocnikiem w górach. Inni zawodnicy też będą wspierać Rafała, ale na etapach płaskich, których jest sporo. Na takim odcinku też można ponieść straty i ważne jest, by Rafał miał w swoich kolegach oparcie. Co do górskich etapów, to wydaje mi się, że inicjatywa będzie należała do innych grup, jak Astana czy Sky, a Rafał może wykorzystać ich pracę. Czy wyścig zadecyduje się na dwóch najtrudniejszych górskich etapach w ostatnim tygodniu, czy może wcześniej nastąpią ważne rozstrzygnięcia? - Już szósty etap będzie się kończyć podjazdem na szczyt, a potem bardzo ważna będzie długa, 40-kilometrowa czasówka na dziewiątym odcinku. Na pewno będą duże różnice czasowe, klasyfikacja generalna się ustawi. Najlepsi kolarze począwszy od szóstego etapu muszą być w czołówce, jeśli chcą liczyć się w walce o zwycięstwo. Kto będzie dla Majki najbardziej niebezpieczny? W prognozach dziennikarskich najczęściej są wymieniani Włoch Vincenzo Nibali i Hiszpan Mikel Landa. - I jeden, i drugi będzie groźny. Dodałbym jeszcze Kolumbijczyka Rigoberto Urana. Trudno powiedzieć, na co stać Hiszpana Alejandro Valverde, ale na pewno nie można go lekceważyć. Być może będzie się liczył Rosjanin Ilnur Zakarin. Gdybym miał wymienić jednego głównego faworyta, to jest nim Nibali, w tym sezonie niewidoczny, w przeciwieństwie do Landy, który już przed Giro był w wysokiej formie. Za nami trzy etapy w Holandii. Kolarze przenieśli się na południe Półwyspu Apenińskiego do Catanzaro w Kalabrii. Czy nasunęły się panu jakieś wnioski po holenderskiej części wyścigu? - Niestety, nie oglądałem wszystkich etapów. W sobotę i w niedzielę byłem w Toruniu, gdzie uczestniczyłem w masowym wyścigu organizowanym przez Michała Kwiatkowskiego. Najważniejsze, że Rafał Majka nie poniósł strat, że nie było bocznego wiatru i kraks z jego udziałem. Ścigał się pan w największych wyścigach. Jak Giro wygląda na tle Tour de France czy Vuelta a Espana? - Włoski wyścig jest bardziej dynamiczny i mniej przewidywalny niż Tour de France, gdzie wszystko jest poukładane, a kolarze czekają na dwa-trzy etapy, na których rozstrzygają się losy wyścigu. W Giro każdy etap może wiele zmienić. I dlatego ten wyścig jest na pewno ciekawszy dla kibiców. Rozmawiał Artur Filipiuk