Brytyjski kolarz przyznał, że w 2015 roku nie poddał się legalnej terapii środkami wpisanymi na listę zakazanych substancji, ponieważ miał moralne obiekcje. - Nie chciałem tego robić w ostatnim tygodniu Tour de France - powiedział. Trzykrotny triumfator "Wielkiej Pętli" miał prawo skorzystać z tzw. TUE (Therapeutic Use Exemption, czyli zwolnienie z konieczności przestrzegania przepisów antydopingowych w czasie leczenia), aby złagodzić objawy astmy. Skorzystał z tej możliwości w 2013 i 2014 roku, ale przed dwoma laty już nie, mimo że mu to doradzano. - Czułem, że nie jestem przygotowany na TUE w ostatnim tygodniu Touru. Nie podobało mi się to pod względem moralnym. Myślę, że Międzynarodowa Agencja Antydopingowa (WADA) powinna doprecyzować przepisy związane z TUE, aby nie wzbudzały wątpliwości i żeby nikt nie kwestionował wyników wyścigów - ocenił 31-letni kolarz reprezentujący barwy teamu Sky. W 2013 roku Brytyjczyk dostał zgodę na zażywanie zabronionego przepisami WADA prednizolonu na tydzień przed wyścigiem Criterium du Dauphine, który potem wygrał. Jego rodak i kolega z zespołu Bradley Wiggins znalazł się w centrum uwagi po tym, jak hakerzy upublicznili jego dane medyczne. Wynikało z nich, że zażywał w ramach TUE zabroniony przeciwzapalny triamcynolon w latach 2011-2013, w czasie gdy startował dwukrotnie w Tour de France i raz w Giro D'Italia. W 2012 roku zajął pierwsze miejsce w klasyfikacji generalnej "Wielkiej Pętli".