Jego nazwisko znalazło się na liście startowej obok kolegi z Ineos - Egana Bernala. Kolumbijczyk, wygrał w tym roku "Wielką Pętlę". Froome w sobotę kibicował w Wiedniu Kenijczykowi Eliudowi Kipchoge, który jako pierwszy na świecie przebiegł maraton poniżej dwóch godzin - pokonał 42,195 km w czasie 1:59.40 (wynik nie zostanie uznany za oficjalny rekord globu, bo został uzyskany w specjalnych warunkach). "To pokazuje, że można przekraczać granice" - powiedział Froome, który na mecie gratulował 34-letniemu Kenijczykowi, rekordziście świata z 2018 roku z Berlina (2:01.39). Jeśli brytyjski kolarz wystartuje w Saitamie, także będzie można o nim powiedzieć, że przekracza granice, bo jeszcze dwa miesiące temu był w szpitalu. Nie ścigał się od czerwca, po tym jak uległ poważnemu wypadkowi w Criterium du Dauphine, doznając uszkodzeń narządów wewnętrznych, złamań kończyn, żeber i urazu kręgosłupa. Z tego powodu nie wystartował w Tour de France, w którym zwyciężył cztery razy (2013, 2015, 2016, 2017), a w ubiegłym roku zajął trzecie miejsce. "Miałem wiele szczęścia, doznałem wielu złamań, ale głowa nie została uszkodzona. Teraz jestem z powrotem na rowerze i wszystko zmierza w dobrym kierunku. Otrzymałem w tym czasie wiele wsparcia od kibiców, to było bardzo emocjonalne i wręcz przytłaczające. Ogromnie za to dziękuję, byłem poruszony, jak wiele osób wyciągnęło do mnie rękę" - dodał Froome w rozmowie z Sky Sport w Wiedniu.