27-letni Aniołkowski dopiero w tym sezonie podpisał kontrakt z ekipą najwyższego szczebla. Wcześniej, choć pojawiały się pogłoski o zainteresowaniu czołowych ekip, reprezentował formacje "drugiej ligi": Bingoal czy Human Powered Health. Już w ich barwach pokazywał jednak bardzo duży potencjał. Rodziło to nadzieję, że jako zawodnik Cofidisu, mając więcej szans na walkę z zawodnikami ze światowego topu zrobi kolejny krok w rozwoju. I choć przygotowania do sezonu nie poszły do końca po jego myśli pokazał, że to mogą być dla niego niezwykle udane miesiące. Stanisław Aniołkowski otwiera sezon z błyskiem Nasz sprinter na czwartkowym etapie UAE Tour spisał się kapitalnie, w pokonanym polu pozostawiając wielu bardziej utytułowanych rywali. W mocno chaotycznym sprincie, który rozpoczął z odległej pozycji finiszował jako czwarty, uznając wyższość jedynie Tima Merliera (wygrywał m.in. podczas ubiegłorocznego Tour de Pologne), Arvida de Kleijna (najlepszy w ubiegłorocznym Milano-Torino) oraz Olava Kooija. Za jego plecami znaleźli się Fernando Gaviria, mający na koncie siedem etapów Grand Tourów czy rówieśnik, Fabio Jakobsen, który także zna już smak zwycięstw podczas najwazniejszych wyścigów świata. Dla Stanisława Aniołkowskiego to wynik cenny również dlatego, że odniesiony po zdrowotnych perturbacjach u progu sezonu. Z powodu kontuzji (złamanie zmęczeniowe kości piszczelowej) przygotowania do 2024 roku były poważnie zaburzone, a "wejście" w rytm wyścigowy - mocno opóźnione. Pierwotnie mieliśmy go oglądać w akcji już w połowie stycznia, w trakcie Tour Down Under w Australii. Przed Polakiem podczas UAE Tour jeszcze dwie szanse na walkę w sprinterskich końcówkach: w piątek i sobotę. Zmagania wieńczy wymagający odcinek z metą na podjeździe do Jebel Hafeet. Liderem klasyfikacji generalnej jest póki co Jay Vine z ekipy UAE Team Emirates.