Majka przegrał o dwie sekundy wyścig z Dylanem Teunsem z ekipy BMC. 25-letni Belg odniósł w Polsce życiowy sukces, w tydzień po pierwszym w zawodowej karierze zwycięstwie w Dookoła Walonii. W Tour de Pologne triumfował w Szczyrku, koszulkę lidera zdobył w czwartek w Zakopanem, odbierając ją przeżywającemu kryzys Saganowi, a na etapie wokół Bukowiny nie dał się zgubić Polakowi. - Jak szarpnąłem na ostatniej górze, to tylko lider przetrzymał. "Szacun" dla niego. Dwie sekundy - nie mam czego żałować. Po takiej kraksie jak na Tour de France to dobry wynik. Jestem szczęśliwy, że doszedłem do siebie i mogłem walczyć. Zrobiliśmy fajny show - skomentował Majka. W końcówce etapu grupka z Majką zostawiła Teunsa z tyłu. Dlaczego wtedy mocniej nie zaatakował? - Miałem na kole Poelsa, Keldermana, Pozzovivo, Yatesa. Ja miałem ich wszystkich ciągnąć do mety? A oni na finiszu mnie wyprzedzą i przegram wyścig. Nie tylko nogi się liczą w kolarstwie, ale i głowa. Chciałem wygrać wyścig, dałem z siebie wszystko. Jeszcze na 500 metrów przed metą atakowałem. Nie udało się. Kolarstwo uczy pokory - tłumaczył Majka. W końcówce etapu samotnie zmierzał do mety Sagan, którego doścignęła grupka z Majką. Po krótkim czasie Słowak znów ruszył do przodu, miał niewielką przewagę, ale czołówka ponownie go doścignęła i wyprzedziła. Na czym polegała taktyka grupy Bora-Hansgrohe? - Sagan miał jechać z przodu i czekać na mnie. Dociągnął mnie do Poelsa, a potem ja mu kazałem zaatakować, żeby znów na mnie poczekał i żeby znów szarpnąć. Nie udało się, ale możemy być zadowoleni. Zawodnicy Bory byli w pierwszej trójce na każdym etapie. Pokazaliśmy wielką klasę. Majka uważa, że tegoroczny Tour de Pologne był bardzo trudnym wyścigiem. - Wystarczy spojrzeć, kto dziś "strzelił" pod górę: Nibali, Zakarin - wyliczał. - Atmosfera była dzisiaj wspaniała. Czuję dreszcze jak jadę pod górę i słyszę "Majka, Majka". Lubię wracać do Polski. Kibice dodają mi otuchy, a ja dodaję wtedy gazu - przyznał. Brązowy medalistka olimpijski zamierza teraz trochę odpocząć, a w połowie sierpnia wystartuje we Vuelta a Espana. Z jakim celem? - Chciałbym wygrać przynajmniej jeden etap, ale myślę, że nie będę walczyć w klasyfikacji generalnej. To dla mnie za dużo. Ciągnę od Tour de France. Po kraksie we Francji miałem tylko dwa dni bez roweru. Trenowałem z plastrami i bandażami. Wyglądałem na rowerze jak mumia, ale musiałem trenować, żeby zrobić w Polsce show - zakończył. - Po raz pierwszy wygrałem wyścig tej klasy. Rywalizacja była niesamowita - przyznał Dylan Teuns.- Ostatnie kilometry to był pełny gaz. Każdy jechał ile miał pod nogą. Majka atakował mnie ze trzy razy, ale trzymałem się go. Na finiszu brakowało mi sił, chodziło tylko o to, by nie stracić czasu grupy - opowiadał 25-letni Teuns. - Świętowania nie będzie. Mam samolot o siódmej rano - dodał. Belg tydzień wcześniej zapisał na swoim koncie pierwsze zwycięstwa w zawodowej karierze - etapowe i w klasyfikacji generalnej wyścigu Dookoła Walonii. W Tour de Pologne triumfował w Szczyrku, koszulkę lidera zdobył w czwartek w Zakopanem, odbierając ją przeżywającemu kryzys Saganowi, a na etapie wokół Bukowiny nie dał się zgubić Rafałowi Majce.