Gospodarzem Klubowych Mistrzostw Świata jest w tym roku Maroko - rewelacja ostatniego mundialu. Marokańczycy zafundowali wszystkich wspaniałe, efektowne otwarcie imprezy, która zaczęła się na stadionie w Tangerze i ma także promować kandydaturę Maroka do organizacji mundialu w 2030 roku. Egipski zespół Al Ahly w ostatnich dwóch edycjach Klubowych Mistrzostw Świata zajmował miejsce trzecie, poza największymi potęgami z Europy i Ameryki Południowej. Był więc faworytem starcia z Auckland City, rywalkami z Nowej Zelandii, najlepszymi w Oceanii. I rzeczywiście, Egipcjanie wyraźnie dominowali, lecz prowadzenie objęli dopiero w doliczonym czasie pierwszej połowy - bramkę strzelił wtedy Hussein El Shahat. Krótko po przerwie kapitalna akcja i prostopadłe podanie Egipcjan złamało obronę rywali. Mohamed Sherif podwyższył na 2-0. Absolutnym koncertem Al Ahly był gol trzeci, po fantastycznie składnej akcji i wymianie podań, z których ostatnie, otwierające drogę do bramki było wręcz bajeczne. Percy Tau z RPA dzięki temu bez trudu strzelił bramkę. Tegoroczne Klubowe Mistrzostwa Świata są imprezą, w której testuje się nowe rozwiązania jak wyjaśnianie przez sędziego decyzji VAR na głos, przez mikrofon. W starciu Al Ahly z Auckland City okazja na test pojawiła się na samym końcu spotkania, w szóstej minucie doliczonego czasu. Wtedy chiński sędzia Ma Ning sprawdzał na ekranie, czy faul na egipskim graczu miał miejsce w polu karnym czy przed. Robił to tak długo, że przy wyniku 3-0 wielu kibiców opuściło już stadion. Ci, którzy zostali do końca, wzięli udział w historycznej chwili - arbiter przemówił, wyjaśniając że jednak faul był przed. Dźwiek był jednak kiepski, nie wszystko było słychać. Zwycięzca tego meczu zmierzy się w sobotę z Seattle Sounders z USA. W drugim sobotnim starciu Wydad Casablanca z Maroka zagra z saudyjską ekipą Al Hilal.