Zamykający tabelę Ekstraklasy Zawisza przed wiosennymi meczami przebudował większą część składu. W zespole Górnika zadebiutował zakontraktowany w ostatniej chwili litewski napastnik Evaldas Razulis, który zastąpił kontuzjowanego Fiodora Czernycha. Na trybunach stadionu w Bydgoszczy trudno było dostrzec jakiegoś kibica, a trener gości Jurij Szatałow liczył, że przebudowany zespół gospodarzy nie będzie zgrany. - Może Zawisza jeszcze nie będzie rozkręcony - mówił tuż przed piątkowym starciem szkoleniowiec Górnika. - Bo jest tylko dziewięć punktów - odpowiedział z kolei na antenie Canal Plus trener bydgoszczan Mariusz Rumak, pytany czemu w porównaniu z ostatnim meczem przed zimą dokonał aż siedmiu zmian w jedenastce. Na początku spotkania rzeczywiście lepiej zgranym zespołem wydawał się być Górnik, ale z czasem Zawisza zaczął coraz częściej zagrażać bramce gości. Bliżsi prowadzenia byli jednak w 29. minucie łęcznianie. Razulis znakomicie zgrał piłkę głową w polu karnym, a Miroslav Bożok strzałem lewą nogą sprawdził Grzegorza Sandomierskiego. Bramkarz gospodarzy wykazał się jednak świetną interwencją. W odpowiedzi Kamil Drygas strzelał z rzutu wolnego z 20 metrów w lewy róg bramki Sergiusza Prusaka, lecz bramkarz Górnika odbił piłkę w bok. Drygas był też bliski szczęścia tuż przed końcem pierwszej połowy, ale nie trafił w bramkę z kilkunastu metrów. Trener Rumak wiedział, że musi grac o trzy punkty i już w 55. minucie zdecydował się na dwie zmiany. Boisko opuścili Jakub Smektała i Jakub Świerczok, a zastąpili ich Stefan Denković i Cornel Predescu. Ten pierwszy ledwo dotknął piłki, a powinien zdobyć bramkę, lecz uderzył nieczysto z kilku metrów. W 65. minucie sędzia nie zauważył spalonego Josipa Bariszicia, a ten w dogodnej sytuacji trafił wprost w Prusaka. Żaden z zespołów nie był w stanie zdobyć zwycięskiej bramki w tym przeciętnym meczu, więc inauguracja wiosennych rozgrywek w Bydgoszczy wypadła blado. Po meczu powiedzieli: Mariusz Rumak (trener Zawiszy Bydgoszcz): - Pierwsze mecze są zawsze wielką niewiadomą, a tym bardziej w naszym wykonaniu, bo za nami wielkie zmiany. Było widać nerwowość, szczególnie w pierwszych minutach, kiedy nie potrafiliśmy w prosty sposób wykonać trzech, czterech podań. Później mieliśmy swoje sytuacje, które powinniśmy wykorzystać, między innymi jeden na jeden z bramkarzem Górnika, ale Grzegorz Sandomierski obronił dobry strzał. Nie chcę powiedzieć, że jest to dla nas strata dwóch punktów, bo myślę, że z meczu na mecz będziemy coraz bardziej zgrani i mocniejsi. Na pewno za tydzień zrobimy krok do przodu. Piłkarze, szczególnie ci, którzy nie grali w Polsce, przeszli chrzest i pełni wiary patrzymy w przyszłość. - Musimy na pewno poprawić moment po odbiorze piłki, bo choć dobrze wyglądało to jeszcze w okresie przygotowawczym, dziś było inaczej. Czasami moi piłkarze chcą zagrać zbyt skomplikowanie. Apelowałem do nich - zagrajcie prostą piłkę, bo futbol jest prostą grą i nie wolno go utrudniać, wymyślać fajerwerków. Na ten element musimy więc zwrócić uwagę, by dobrze funkcjonował. Za dużo gubiliśmy dziś piłek w pierwszym czy drugim podaniu i to musimy zmienić. Jurij Szatałow (trener Górnika Łęczna): - Oceniając cały mecz, można powiedzieć, że nie było ani z jednej, ani z drugiej strony takiej jakości, jaką zapewne każdy z nas chciałby widzieć. Tak jest zawsze po dłuższej przerwie, a do tego jeszcze dochodzą nerwy. Boisko także nie pozwalało do końca pokazać umiejętności technicznych, więc mecz nie był wysokiej jakości. Widać jednak było, że oba zespoły dążyły do zdobycia trzech punktów. Mojemu zespołowi trudno się dziś grało, bo Zawisza stworzył kilka dogodnych sytuacji. Widać tu rękę trenera i inne ustawienie zespołu, bo grało nam się trudniej niż w rundzie jesiennej. Cieszymy się ze zdobytego punktu, bo to trudny teren. Drużynie Zawiszy pozostaje życzyć, by dalej zbierała jak najwięcej potrzebnych jej punktów. Zawisza Bydgoszcz - Górnik Łęczna 0-0 Sędzia: Paweł Raczkowski. Widzów: 1210. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz