Doświadczony zawodnik pojawił się na boisku w drugiej połowie w miejsce Calluma Rzoncę. Pomógł swojej drużynie w niesamowitym odrabianiu strat. Beniaminkowi wystarczyło dziesięć minut, żeby strzelić wrocławianom trzy gole! Między 56. a 65. minutą do siatki trafiali Vamara Sanogo (dwukrotnie) i Żarko Udoviczić. - Co trener mówił w szatni? Nie było mnie tam wtedy, bo byłem akurat na rozgrzewce. Założenia na cały mecz były takie same, żeby grać wysoko i zdominować przeciwnika. Te dwie stracone bramki w pierwszej połowie podcięły nam skrzydła, ale potrafiliśmy z tego wyjść. Dzięki dobrej grze mieliśmy sytuacje, dobrze wyglądała współpraca Szymka Pawłowskiego z "Sanim". Dobrze na skrzydłach prezentowali się "Żaro" czy Konrad Wrzesiński, tak że ta nasza ofensywa zaczęła stwarzać sytuacje - opowiada Nowak. - Pierwsza połowa w naszym wykonaniu może nie była fatalna, ale straciliśmy dwie bramki. Pokazaliśmy jednak po przerwie, że potrafimy się podnieść, że potrafimy strzelać bramki i fajnie grać tak, jak w poprzednim sezonie. Ze Śląskiem wyciągnęliśmy na 3-2 i szkoda, że potem w końcówce daliśmy sobie strzelić bramkę. Szkoda tego, ale trzeba nam oddać to, że potrafiliśmy się podnieść. Na pięć meczów przegraliśmy cztery, ze Śląskiem do przerwy przegrywaliśmy 0-2, a mimo to potrafiliśmy odwrócić losy rywalizacji. Tym bardziej, że drużyna z Wrocławia pokazała, że potrafi grać, a bramki zdobywała po ładnych zespołowych akcjach. Nie było to przypadkowe, zresztą nie grają tam przypadkowi zawodnicy - podkreśla pomocnik Zagłębia. - Na pewno szkoda tego, że prowadząc ze Śląskiem nie wykorzystaliśmy sytuacji, które mieliśmy. Gdyby tak było, to wszystko potoczyłoby się po naszej myśli. Nieważne czy 3-2 czy 4-2, grając w osłabieniu nie powinniśmy byli pozwolić przeciwnikowi, żeby w końcówce egzekwował rzut rożny, a potem rzut karny. Szkoda, że znowu VAR psuje nam humory, no ale jeśli była ręka, to nie ma co dyskutować - mówi 32-letni zawodnik, którego po dwóch latach przerwy ponownie możemy oglądać na ekstraklasowych stadionach. Nowaka pytamy o kontrowersyjną sytuację z ostatniej minuty, kiedy to na podstawie VAR sędzia Tomasz Kwiatkowski przyznał gościom karnego, zamienionego na gola przez niezawodnego Marcina Robaka. - Nie widziałem, czy tam była ręka, czy nie. Sędzia poszedł do VAR-u, więc chyba się nie pomylił - odpowiada Nowak. Po sześciu kolejkach drużyna prowadzona przez Dariusza Dudka ma na swoim koncie 4 punkty i jest na 14. miejscu w tabeli. Kolejnymi rywalami beniaminka będzie Arka w Gdyni w sobotę i Górnik u siebie na Stadionie Ludowym 17 września. Michał Zichlarz, Sosnowiec