<a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/wisla-plock-lechia-gdansk,5382" target="_blank">Kliknij, aby zobaczyć zapis relacji na żywo z meczu</a> <a href="http://m.interia.pl/na-zywo/relacja/wisla-plock-lechia-gdansk,id,5382" target="_blank">Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych</a> Nie ma ostatnio w polskiej lidze ekipy, która z taką serdecznością rozdawałaby punkty rywalom. Lechia Gdańsk wprawdzie nie pobiła osiągnięcia sprzed tygodnia, kiedy to roztrwoniła trzybramkową przewagę w spotkaniu z Zagłębiem Lubin, ale porażka z Wisłą Płock to naprawdę duża sztuka. Nie trzeba być uważnym obserwatorem meczów naszej ligi, aby zauważyć, że "Nafciarze" bez Jerzego Brzęczka radzą sobie dużo gorzej. Jeszcze niedawno Wisła była blisko europejskich pucharów, teraz zajmuje miejsce tuż nad strefą spadkową. Co więcej, w minionej kolejce wiślacy potrafili przegrać z Cracovią, a to nie byle jakie osiągnięcie, bo "Pasy" nie potrafiły wygrać żadnego spotkania do tej pory. Gdy gra wicelider z 13. zespołem w tabeli, to wskazanie faworyta nie wydaje się być szczególnie trudnym zadaniem. Ale nie dość że to polska liga, to jeszcze swoje robi magia spotkania rozgrywanego w piątek o godz. 18. Gdyby mecz trwał 45 minut, to pewnie wielu po tym spotkaniu rozbolałyby brzuchy, część zapadła na nudności, a pozostaliby wylądowaliby na ostrym dyżurze z powodu wydrapanych oczu. Pierwsza połowa wyglądała fatalnie. Obie drużyny prezentowały koszmarny futbol. Mnożyły się straty, ani jeden, ani drugi zespół nie potrafił wymienić nawet kilku podań. Po zmianie stron było już odrobinę ciekawiej. A emocji dostarczył głownie sędzia Paweł Raczkowski. Zaczęło się w 51. minucie, kiedy sędzia odgwizdał faul Ricardinho na Lukasie Haraslinie. Przewinienie było tuż przy linii pola karnego, choć prawdę mówiąc trudno było jednoznacznie ocenić, oglądając telewizyjne powtórki, czy po faulu powinna zostać odgwizdana "jedenastka". Raczkowski dumał przez dłuższą chwilę i w końcu wskazał na wapno. Do rzutu karnego podszedł Flavio Paixao, ale trafił w słupek. Dobitka okazała się celna, ale sędzia prawidłowo nie uznał gola, bo obu strzałów Portugalczyka nie przedzieliło dotknięcie piłki przez innego zawodnika. Paixao ręce w geście triumfu podniósł kilka minut później. Ale znów jego radość trwała tyle, ile czasu Raczkowskiemu zajęło dotruchtanie do ekranu i obejrzenie powtórek. Tym razem też nie obyło się bez kontrowersji, bo naprawdę trzeba było mieć sokole oko, nawet korzystając z powtórek, aby dostrzec nieprzepisowe zagranie napastnika Lechii. Paixao, choć dwukrotnie trafił do siatki, to z boiska schodził z zerowym dorobkiem. Bez punktów do Gdańska wróciła też jego drużyna. W 75. minucie praktycznie jedyna groźna sytuacja płocczan zakończyła się golem. Po rzucie rożnym, piłka ponownie wróciła w okolice pola karnego, a wtedy z bocznej strefy wrzutkę na długi słupek posłał niezwykle irytujący dziś Dominik Furman. Obrońcy Lechii zaliczyli drzemkę, a skorzystał z niej nadbiegający Karol Angielski, który nie miał problemów z pokonaniem Zlatana Alomerovicia. Lechia przegrała w Płocku 0-1. Z takiego wyniku cieszą się w Warszawie. Legia w razie wygranej z Arką Gdynia zostanie liderem LOTTO Ekstraklasy przynajmniej do sobotniego wieczoru. Krzysztof Oliwa Wisła Płock - Lechia Gdańsk 1-0 (0-0) Bramka - 1-0 Karol Angielski (75.). Żółta kartka - Wisła Płock: Damian Rasak, Karol Angielski, Cezary Stefańczyk. Lechia Gdańsk: Michał Nalepa, Błażej Augustyn, Daniel Łukasik. Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszaw). Widzów 3 123. W 54. min rzutu karnego nie wykorzystał Flavio Paixao (Lechia); trafił w słupek. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy</a> <a href="https://eurosport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=113&gwId=61593&posId=&sort=0" target="_blank">Ranking Ekstraklasy - sprawdź!</a>