<a href="https://sport.interia.pl/klub-lech-poznan/news-lech-poznan-jak-walec-w-swojej-twierdzy-wisla-plock-tez-rozb,nId,5598820">Wisła przegrała przy Bułgarskiej 1-4 - to już jej siódma wyjazdowa porażka w tym sezonie na obcym boisku</a>. - Można powiedzieć, że to spotkanie zaczęło sprawiać nam problemy jeszcze zanim się zaczęło - mówił Bartoszek i wymieniał uraz Wolskiego, kartki Rzeźniczaka, a także kontuzję Furmana. Ten ostatni na rozgrzewce miał problem z mięśniem dwugłowym i w składzie zastąpił go Filip Lesniak. - Przystąpiliśmy do spotkania bez trzech kluczowych zawodników, a i tak gra dobrze i konsekwentnie realizowaliśmy założenia. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu wyglądała naprawdę dobrze, ale w drugiej po raz kolejny nie ustrzegliśmy się bardzo prostego błędu, po którym straciliśmy gola na 1-2 - mówił Bartoszek. Miał tu na myśli zapewne złe ustawienie Michalskiego, którego zaskoczył Mikael Ishaka, a później złe wybicie piłki przez Lagatora. - Biorąc pod uwagę trudy tego spotkania i bardzo dobrze dysponowaną drużynę Lecha, to ta bramka w pewnym sensie ustawiła już spotkanie. Od tego momentu było nam ciężko, staraliśmy się wyrównać, ale nacinaliśmy się na groźne kontry Lecha. Nie byliśmy w stanie już niczym odpowiedzieć i po raz kolejny wracamy z wyjazdu bez punktów - mówił Bartoszek. Wisła Płock - szansa dopiero za miesiąc Dwa kolejne mecze Wisła zagra w Płocku - najpierw z Wisłą Kraków, a później z Bruk-Betem Nieciecza. Szansę na przełamanie fatalnej wyjazdowej passy będzie miała dopiero 20 listopada, gdy w Grodzisku Wlkp. zmierzy się z Wartą Poznań. Andrzej Grupa