Biorąc pod uwagę tabelę z pięciu ostatnich ligowych meczów, to nikt z ekipą Jerzego Brzęczka nie mógł się mierzyć. Drużyna z Płocka zdobyła 12 punktów, strzelając przy tym 11 bramek. Wygrywając z Piastem doskoczyłaby do ścisłej ligowej czołówki. Tak się jednak nie stało. W Gliwicach mocno zdeterminowani gospodarze wygrali po dwóch miesiącach przerwy. Wisła zdołała wyrównać w drugiej połowie po strzale głową rezerwowego Jose Kantego, ale potem zwycięskiego gola dla gliwiczan zdobył ładnym uderzeniem z dystansu Martin Bukata. - Nie można być zadowolonym po porażce. Do Gliwic przyjechaliśmy z zamiarem zdobycia trzech punktów, a wyjeżdżamy z zerem - komentuje prawy obrońca Wisły Cezary Stefańczyk, który miał udział przy wyrównującym golu dla swojego zespołu. Wczorajsze spotkanie sędziował arbiter Japonii Yusuke Araki. Piłkarze często z nim dyskutowali, ale jak podkreśla piłkarz Wisły, żadnych pretensji do niego nie można mieć. - Możemy mieć pretensje wyłącznie do siebie, to my przegraliśmy ten mecz, a nie arbiter z Japonii. Na pewno jest czego żałować. Przyjechaliśmy do Piasta, który jest, czy był, w kryzysie, a my na fali, a niestety przegraliśmy. Mogliśmy doskoczyć do czołówki, a tak zostajemy bez punktów - mówi smutno Stefańczyk. Po 14 ligowych kolejkach jedenastka z Płocka zajmuje 7. miejsce w ligowej tabeli, z 20 punktami na koncie. Na zakończenie I rundy rozgrywek za tydzień Wisła zmierzy się na swoim stadionie z Jagiellonią Białystok. Piast dzięki wygranej awansował na 14. miejsce. Gliwiczanie na swoim koncie mają obecnie 13 punktów. Za tydzień grają na wyjeździe z Bruk-Bet Termalica Nieciecza. Z Gliwic Michał Zichlarz <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/ranking?sId=105&gwId=57504&posId=&sort=0" target="_blank">Ranking Ekstraklasy - sprawdź!</a>