Kniat prowadził Wisłę w zastępstwie Leszka Ojrzyńskiego, który za karę za swoje zachowanie pod koniec poprzedniego sezonu został wykluczony z ławki na dwa mecze. Ten drugi był właśnie w Poznaniu. Co ciekawe, Lech obecnie stawia na wychowanków swojej akademii, a Kniat też jest jej wychowankiem. To poznaniak, który aż do 2015 roku przez 14 lat był związany z tym klubem. Od drużyn dziecięcych, aż po prowadzenie drużyny rezerw i funkcję asystenta w pierwszej drużynie. Był wychowawcą Karola Linetty'ego, pracował też z Dawidem Kownackim. - Gra się tak jak przeciwnik pozwala, a dziś zobaczyliśmy olbrzymi potencjał tych młodych chłopaków. Jako kibic Lecha mogę powiedzieć, że fajnie, iż doszło do takiej zmiany. Pamiętamy sezony, gdy przychodziło mnóstwo obcokrajowców, balon był pompowany. A dziś jest fajny zespół, który potrzebuje czasu. Będą się te chłopaki rozwijać - mówił Kniat po meczu w Poznaniu. Jego zdaniem Lech wygrał to spotkanie zasłużenie. - Nie szło nam dobrze od samego początku, pierwsza połowa była zupełnie nieudana. Dokonaliśmy zmiany w 30. minucie (Olaf Nowak za Titasa Milasiusa) ze względów taktycznych. W drugiej części mieliśmy stuprocentową sytuację przy stanie 1-0 dla Lecha, był słupek, a później niecelne uderzenie Mateusza Szwocha. Następnie słabiej zastosowaliśmy pressing, padł gola na 2-0 i chyba uszło powietrze - analizował Kniat. Już w doliczonym czasie gry Lech dorzucił jeszcze dwie bramki, choć grał w liczebnym osłabieniu. - Pod względem motorycznym wyglądaliśmy średnio, możemy zastanawiać się, czy to efekt tego, że mieliśmy 48 godzin mniej na odpoczynek. To jednak takie tłumaczenie przed analizą, tylko w domyśle. Przegraliśmy zdecydowanie, Lech był wyraźnie lepszy - mówił Kniat. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz