Mariusz Jop miał wielką nadzieję na czwarte ligowe zwycięstwo Wisły Kraków z rzędu. We wtorek jego zespół czekał wyjazd do Łęcznej. Dobry początek Górnika, ale z czasem Wisła przejęła kontrolę Górnik Łęczna ewidentnie nie chciał pozwolić rozpędzić się rywalowi, który w minionych tygodniach radzi sobie tak dobrze. Już w jedenastej minucie dobrą okazję miał Szymon Krawczyk. Ściął z lewego skrzydła i oddał strzał. Piłka obtarła się jeszcze od jednego z przeciwników, ale Patryk Letkiewicz zdążył z interwencją. W odpowiedzi z dalekiego dystansu dobrze uderzał Alfaro, ale jednak futbolówka minęła poprzeczkę. A w 26. minucie gospodarze zmarnowali najlepszą z dotychczasowych szans. Rafał Mikulec fatalnie podawał we własnym polu karnym i piłka trafiła do Branislava Spacila. Ten szybko oddał strzał, ale Mikulec w ostatniej chwili naprawił swój błąd. Ostatni kwadrans pierwszej połowy upłynął już pod dyktando "Białej Gwiazdy", choć nie udało jej się otworzyć wyniku. Warto wspomnieć o strzale Bartosza Jarocha, który spróbował swoich szans z dystansu. Piłka trafiła w dwóch jego rywali i mogła zmylić bramkarza, ale ostatecznie poleciała niedaleko słupka na rzut rożny. Bednarczyk wsypał piasek w tryby Wisły Kraków Druga połowa rozpoczęła się tak, jak zakończyła pierwsza, czyli od delikatnej przewagi przyjezdnych. Łukasz Zwoliński już w 50. minucie oddał groźny, płaski strzał, który nieznacznie minął zewnętrzną część słupka. A po chwili było już 1:0 dla Górnika. "Biała Gwiazda" straciła piłkę na swojej połowie, ale w pierwszej chwili wydawało się, iż gospodarze nie wykorzystają tej szansy. Futbolówka trafiła na prawe skrzydło, a Przemysław Banaszak zgrał do Jakuba Bednarczyka. Obrońca nie zastanawiał się długo i uderzył na bramkę. Chociaż Letkiewicz miał piłkę na ręce, ta wylądowała w siatce. Trzeba podopiecznym trenera Jopa oddać, że z miejsca wzięli się za odrabianie strat. Po chwili Zwoliński zdobył nawet gola, ale w momencie oddania strzału znajdował się na wyraźnym spalonym. Później aktywnością w polu karnym Górnika wykazywał się Alfaro. Następny fragment meczu zdominowała zaś kontuzja Branislava Pindrocha, a podstawowego bramkarza z Łęcznej zmienił Adrian Kostrzewski. Ta sytuacja zajęła sporo czasu i zdołała wybić "Białą Gwiazdę" z rytmu. Przyjezdnym nie udało się ostatecznie odrobić strat i ich świetna seria dobiegła końca. Górnik, z kolei, wygrał pierwsze ligowe spotkanie po serii sześciu spotkań bez zwycięstwa. Jego poprzedni triumf miał miejsce 25 sierpnia! Zdobycie trzech punktów pozwoliło gospodarzom awansować na piątą lokatę w tabeli Betclic 1. Ligi. Wisła zajmuje zaś 11. miejsce i do strefy barażowej traci siedem "oczek". Wciąż ma jednak do odrobienia dwa zaległe mecze.