Od miesiąca piłkarze Wisły schodzą z boiska tylko pokonani. Trener Peter Hyballa może zaklinać rzeczywistość opowieściami o dobrych fragmentach gry, ale fakty są takie, że z sześciu ostatnich spotkań krakowianie wygrali tylko jedno i gdyby nie dobry start rundy, to dziś drżeliby o utrzymanie. W Lubinie wiślacy długo może nie grali najgorszego spotkania w porównaniu z ostatnimi meczami, ale tym razem zawiodły indywidualności. Nie dość, że poszczególni piłkarze zagrali zdecydowanie poniżej ekstraklasowego poziomu, to jeszcze popełniali karygodne błędy. Mieszanka pomyłek Serafina Szoty i Mateusza Lisa dała Zagłębiu prowadzenie, a krakowian z chirurgiczną precyzją dobił Filip Starzyński. Co więcej - krakowianie nie mieli kompletnie sił, by w końcówce w jakiś sposób spróbować odpowiedzieć. Przez pierwsze pół godziny to jednak Zagłębie grało tak, jakby za długo oglądało ostatnie mecze Wisły i postanowiło skopiować styl krakowian. Lubinianie nie stworzyli żadnej sytuacji, a w obronie każdy zawodnik jakby mówił innym językiem. Nawet Filip Starzyński zaczął posyłać tak fatalne dośrodkowania, jak krakowianie w ostatnich spotkaniach. Z kolei Wisła zaczęła odważnie, szczególnie jak na spotkanie wyjazdowe. Efektem była seria stałych fragmentów, która w końcu przyniosła krakowianom przełamanie w tym elemencie. Z rzutu rożnego po lewej ręce Dominika Hładuna mocno dośrodkował Maciej Sadlok, Felicio Brown Forbes naciskał na Saszę Balicia, a kapitan gospodarzy wpakował piłkę do swojej bramki i w taki sposób wiślacy zdobyli pierwszego gola z gry od miesiąca. Dzięki tej bramce Wisła złapała oddech, dzięki czemu szansę miał m.in. Nikola Kuveljić, ale nie trafił w bramkę. I gdy wydawało się, że goście będą teraz masowo naciskali na zranione Zagłębie, to za grę wzięli się lubinianie. Sygnał ostrzegawczy wysłał Kacper Chodyna, który strzelił mocno, ale prosto w Lisa. Równie soczyście, ale tym razem znacznie precyzyjnie za moment przymierzył Karol Podliński. Żaden zawodnik Wisły nie doskoczył do napastnika Zagłębie, więc mając dużo miejsca Podliński z ponad 25 metrów zaskoczył Mateusza Lisa, który był źle ustawiony i piłka wpadła między jego ręką a bliższym słupkiem. Po tym trafieniu Zagłębie zrobiło to, co wcześniej powinna Wisła - poszło za ciosem. Lubinianie może nie ostrzeliwali bramki Lisa, ale mocno testowali nowe ustawienie Hyballi z trzema obrońcami. Największe problemy krakowianie mieli po lewej ręce Lisa, więc w przerwie szkoleniowiec Wisły ściągnął Dawida Szota i wpuścił Serafina Szotę. Zagłębie - Wisła. Krakowianie dobici w trzy minuty Przez ponad 20 minut drugiej części trwało przeciąganie liny. Niestety, nie od bramki do bramki, ale głównie w środkowej strefie, więc okazji za wiele nie było. Okazało się jednak, że taki schemat gry uśpił tylko Wisłę. Pierwsi koncentrację stracili Szota z Lisem. Pierwszy niedokładnie zagrał głową do swojego bramkarza, a Lis zamiast puścić piłkę na róg, próbował ją ratować i wyłożył pod nogi Patryka Szysza. Pomocnik Zagłębie zachował zimną krew i wcisnął piłkę do bramki między interweniującymi rywalami. Krakowianie jeszcze kręcili głowami, gdy kolejny cios zadał im F. Starzyński. Pomocnik Zagłębia przymierzył idealnie z rzutu wolnego i w ten sposób lubinianie w trzy minuty znokautowali wiślaków. Gości w 87. minucie dobił Samuel Mraz, który trafił do siatki po nodze Macieja Sadloka. Dopiero po tej bramce trener Peter Hyballa zdecydował się wpuścić na boisko Jakuba Błaszczykowskiego. To czwarta porażka Wisły z rzędu, tymczasem już w sobotę przy Reymonta "Białą Gwiazdę" czekają derby Krakowa. Zagłębie Lubin - Wisła Kraków 4-1 (1-1) Bramki: Podliński (35. podanie Balicia), Szysz (70.), Starzyński (74. z rzutu wolnego), Mraz (87.) - Balić (16. bramka samobójcza). Żółte kartki: Drażić, Żubrowski - Kuveljić, Żukow, Buksa. Wisła: Lis - Burliga, Kone, Sadlok - Starzyński, Kuveljić, Żukow(85. Boguski), Szot (46. Szota) - Yeboah, Forbes (79. Medved), Savić (79. Buksa). Zagłębie: Hładun - Chodyna, Kruk, Crnomarković, Balić - Szysz (89. Ratajczyk), Żubrowski (60. Łakomy), Baszkirow, Drażić - Starzyński (87. Błaszczykowski), Podliński (85. Mraz). Sędziował: Łukasz Kuźma. Piotr Jawor