Wracają koszmary Wisły Kraków. To już pięć lat
Dziś na stadion Wisły z GKS-em Tychy wraca trener Artur Skowronek, który prowadził krakowian niespełna pięć lat temu. I jest to ostatni szkoleniowiec, który wypełnił powierzoną mu przy Reymonta misję. Po nim wszyscy trenerzy odchodzili jako przegrani... Mecz Wisła Kraków - GKS Tychy o godz. 19.
Jest listopad 2019 r. Wisła porozbijana rządami bandytów próbuje powoli podnosić się sportowo i organizacyjnie. Idzie jej to z trudem, a w połowie sezonu zasadniczego drużyna zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli Ekstraklasy.
W tej sytuacji zarząd podejmuje stanowczą decyzję - szanowanego przy Reymonta Macieja Stolarczyka zastępuje Arturem Skowronkiem. Wybór był dość zaskakujący, ale szkoleniowca miał rekomendować jeden ze współwłaścicieli Wisły - Jakub Błaszczykowski.
- Chciałbym bardzo podziękować za zaufanie tym ludziom, którzy są dzisiaj wokół Wisły. To ludzie, którymi ja też chciałbym się na co dzień otaczać. W rozmowach wyczułem u nich mocny charakter, widzę cechy wojowników. Do tego trzeba dodać, że jest tutaj bardzo duży potencjał piłkarski. Zrobię wszystko, co w mojej mocy, razem z piłkarzami i sztabem szkoleniowym, by nikogo nie zawieść. Mogę zadeklarować, że ode mnie będzie pełne zaangażowanie, byśmy z tej sytuacji wyszli - tak z klubem przywitał się Skowronek.
Okazało się, że szkoleniowiec nie rzuca słów na wiatr. Przed podziałem na grupę mistrzowską i spadkową wyprowadził drużynę na 13. miejsce i miał sześć punktów na strefą spadkową. Ostatecznie Wisła bez większych problemów zagwarantowało sobie pozostanie w Ekstraklasie, z pięcioma punktami zapasu.
Tym samym Skowronek stał się ostatnim trenerem, który bez kontrowersji wypełnił postawione przed nim zadanie. W drugim sezonie szło mu już jednak gorzej i po roku został zwolniony, a tym razem zespół przed spadkiem musiał ratować Peter Hyballa. Misja Niemca też zakończyła się powodzeniem, ale szkoleniowiec tak dał się we znaki wszystkim w klubie, że nie pojechał z drużyną nawet na ostatni mecz ligowy i przy Reymonta musiano poszukiwać nowego szkoleniowca.
Wszystkie późniejsze wybory były już bardzo lub średnio nietrafione. Adrian Gula zapędził drużynę do strefy spadkowej, a później sprawę pogorszył jeszcze Jerzy Brzęczek i Wisła z hukiem spadła z Ekstraklasy. Później Brzęczek nieudanie wystartował w I lidze, więc zmienił go Radosław Sobolewski. Punktował znacznie lepiej, ale w półfinale barażu przegrał z Puszczą Niepołomice. Kolejny sezon też zaczął nieudanie, więc Jarosław Królewski i sztuczna inteligencja wymyślili Alberta Rude. Hiszpański szkoleniowiec co prawda zdobył z Wisłą Puchar Polski, ale w lidze zajął kompromitujące 10. miejsce. W tym sezonie sytuację miał naprawić Kazimierz Moskal, ale po trzech miesiącach w klubie znów uznali, że źle wybrali i dziś drużynę prowadzi Mariusz Jop.
Wisła Kraków chce zacząć marsz w górę tabeli
Obecny szkoleniowiec Wisły zaczął bardzo obiecująco (pięć zwycięstw w sześciu meczach), ale drużyna i tak znajduje się w bardzo trudnej sytuacji - zajmuje 10. miejsce, mając trzy mecze mniej od większości rywali. Nawet jeśli wiślacy wygraliby wszystkie, to wskoczą dopiero na piątą pozycję.
W tej sytuacji nikt przy Reymonta nie wybiega myślami za daleko, tylko wszyscy koncentrują się na najbliższym meczu, który już dziś o godz. 19, a rywalem będzie znajdujący się w strefie spadkowej GKS-em Tychy. Jop przestrzega jednak przed lekceważeniem rywala, a wszystko z racji... trenera Skowronka.
Po przyjściu trenera Skowronka GKS gra coraz lepiej. To drużyna dużo biegająca, mają wielu młodych zawodników. Charakteryzuje ich ambicja, widać też określoną strukturę gry. Na pewno nie jest to zespół, który przyjedzie do nas i się położy. Będą walczyli, żeby wygrać i pokazać się z dobrej strony
~ uważa Jop.
- Z kolei my będziemy chcieli narzucić swój sposób gry. Chcemy grać bardzo agresywnie, pressingiem, wchodzić w pojedynki i pokazać naszą jakość w ofensywie. Taki jest nasz cel - dodaje szkoleniowiec Wisły.
Mecz Wisła Kraków - GKS Tychy dziś o godz. 19.
Piotr Jawor