- Szybko objęliśmy prowadzenie i mieliśmy następne sytuacje. W 25-30 minucie podszedłem jednak do moich trenerów i powiedziałem, że będziemy mieli za chwilę problemy, bo za dużo było już nonszalancji i arogancji. Poczuliśmy się zbyt pewnie, a w piłce trzeba mieć cały czas pokorę. Przestaliśmy realizować to, co sobie założyliśmy, inaczej rozgrywaliśmy piłkę i zbyt często traciliśmy ją w środkowej strefie. Śląsk wykorzystywał nasze straty, wyjeżdżając z groźnymi kontratakami - analizował na gorąco Brzęczek. Wynik został ustalony w pierwszej połowie. W drugiej części tempo spadło i oba zespoły miały tylko po jednej okazji. - Chcieliśmy kreować sytuacje i dążyliśmy do zdobycia drugiej bramki. Rywale się wycofali, ale wtedy też musimy uważać na kontrataki. Mieliśmy sytuacje, ale na pewno wykreowaliśmy ich zbyt mało. W piłce nożnej liczy się to, co wpada, więc wracamy do Krakowa z jednym punktem - zaznacza Brzęczek. Po remisie we Wrocławiu Wisła zaprzepaściła szansę na wyjście ze strefy spadkowej. Obecnie zajmuje 16. miejsce i do 15. Zagłębia Lubin traci dwa punkty. - Musimy uszanować ten remis, ale musimy również pamiętać o tym, że w dole tabeli jest bardzo ciasno i tych strat jeszcze trochę mamy. Odrobiliśmy jeden punkt, ale czeka nas jeszcze pięć bardzo trudnych i wymagających spotkań - zaznacza szkoleniowiec Wisły. Wisła Kraków. Śmierć wiślackiego smoka Na konferencji wspomniano również o śmierci Stanisława Sękiewicza, który przez lata wcielał się w rolę wiślackiego smoka. Pan Stanisław zmarł w poniedziałek. - Wiedzieliśmy o tym przed meczem, otrzymałem tę informację od rzeczniczki klubu Karoliny Biedrzyckiej. To bardzo przykre, tym bardziej, że na przedmeczowej konferencji prasowej mówiliśmy o wsparciu dla Stasia. To też jednak pokazuje, jakie jest nasze życie. To dla nas przykra i smutna wiadomość. Życie toczy się dalej, trzeba wyciągać z niego to co najlepsze. Oczywiście wyrazy współczucia, żalu oraz kondolencje dla najbliższych - zaznaczył Brzęczek. PJ