Jerzy Brzęczek ożywił skrzydła Jerzy Brzęczek, stawiając na parę Gieorgij Citaiszwili - Stefan Savić ożywił skrzydła. Pomocnicy mieli dobre wsparcie ofensywne także w obrońcach. Nieprzypadkowo bramkę Elvisa Manu wypracował ofensywnym wejściem Krystian Gruszkowski, ale też podanie w tempo Citaiszwilego było najwyższej klasy. Gruzin z ukraińskim paszportem jest żywym dowodem na różnicę między polską a ukraińską ligą. Szybkość, drybling, odwaga w podejmowaniu decyzji - te cechy powodują, że chce się go oglądać. Pomyślmy, że Gieorgij nie jest w rytmie meczowym. Spotkanie we Wrocławiu było zaledwie jego czwarty w tym roku. Gdyby jeszcze poprawił skuteczność, to byłby pewnie w składzie Dynama Kijów, a nie na wypożyczeniu do Czornomorca Odessa. Strata Żukowa. Tak Wisła podpięła Śląsk do tlenu Gorzej prezentowała się Wisła w odbiorze piłki. Para Marko Poletanović - Gierogij Żukow nie współpracowała dobrze i spora w tym wina tego drugiego, który zbyt często spuszczał głowę na dół, przez co tracił orientacje w wydarzeniach na boisku. Strata poprzedzająca bramkę wyrównującą była tego efektem. Tak Wisła podpięła Śląsk do tlenu. Wydaje się, że od Żukowa w obecnej formie lepszą opcją jest nawet Michal Szkvarka, który jest bardziej odpowiedzialny. Oczywiście, to zawodnik bardziej ofensywny, ale też ma dużą świadomość i nie bawi się w obroty z piłką na własnej połowie. Frydrych zgubił Quintanę Przy bramce Quintany nie najlepiej zachował się też Michal Frydrych, który stracił z pola widzenia strzelca bramki. W ten sposób Maciej Sadlok miał dwóch rywali do krycia. Oprócz Quintany - Fabiana Piaseckiego, który na dodatek go popchnął. Sędzia Szymon Marciniak uznał, że wiślak zbyt łatwo się przewrócił, natomiast trudno odeprzeć wrażenie, że gdyby odgwizdał faul w tej sytuacji, nikt by go nie skrytykował i byłaby to decyzja bardziej zgodna z przepisami. Strefa mentalna nadal kuleje. Co się działo po stracie bramki? Trener Brzęczek i współpracujący z nim psycholog Damian Salwin starają się poprawić sferę mentalną zespołu. Nadal jednak jest tu spore pole do poprawy. Po stracie gola Wisła stanęła i Śląsk mógł ją pokarać drugim golem, Krzysztof Mączyński trafił w słupek. Byłoby po herbacie. Wisła gorzej wypadła też biegowo - pokonała o cztery kilometry mniej od Śląska (115.9 kontra 119.4 km). W perspektywie ostatnich pięciu kolejek ten element jest do poprawy, na ile to możliwe. Z obliczeń Pawła Mogielnickiego z 90minut.pl wynika, że po remisie we Wrocławiu Wisła nie jest już w trójce najbardziej zagrożonych spadkiem drużyn. Analizy te biorą pod uwagę terminarz, a ten Wisły jest teoretycznie łatwiejszy niż konkurenta w walce o utrzymanie - Zagłębia Lubin. W wypadku "Białej Gwiazdy" ryzyko spadku to 37,5 proc., a Zagłębia Lubin - 50.3 proc. Bliskie degradacji są: Górnik Łęczna (95 proc.) i Bruk-Bet Termalica (98.9 proc.). To jest jednak statystyka, a by została wcielona w życie, to Wisła musi zacząć wygrywać. Regularnie, a nie incydentalnie. Prawda jest taka, że podopieczni Jerzego Brzęczka muszą wygrać trzy mecze, jakie im pozostały na własnym stadionie - z Wisłą Płock, Jagiellonią i Wartą Poznań, by realnie liczyć się w walce o ligowy byt. A nie będą to łatwe spotkania. Ostatnie pięć meczów Wisły Kraków: Wisła Płock (25 kwietnia o g. 19 w Krakowie) Cracovia (1 maja na stadionie "Pasów) Jagiellonia (7-8 maja w Krakowie) Radomiak (14-15 maja na wyjeździe) Warta Poznań (21 maja o g. 17:30 w Krakowie) Pozostałe mecze Zagłębia Lubin: Górnik Zabrze (22 kwietnia u siebie) Lechia Gdańsk (30 kwietnia u siebie) Radomiak (7-8 maja wyjazd) Raków (14-15 maja u siebie) Lech Poznań (21 maja, wyjazd) Czytaj też: Wisła wydostała się ze strefy spadkowej, ale tylko na 35 minut