Nie był to może hit najwyższych lotów, ale za to do końca trzymał w napięciu. Krakowianie zwycięskiego gola zdobyli w 60. minucie, gdy rzut karny wykorzystał Michał Żyro. Od tego momentu krakowianie grali też z przewagę dwóch zawodników, bo drugą żółtą kartkę otrzymała Michał Marcjanik, a w 25. minucie sędzia wyrzucił z boiska Christiana Alemana za uderzenie rywala bez piłki. Mimo gry w przewadze krakowianie długo nie byli w stanie zdominować Arki. Rozgrywali piłkę, często także między obrońcami. Zdarzało się również wycofywanie futbolówki i nadziewanie się na kontry osłabionych rywali. W pewnym momencie kibice mieli dość takiego obrotu sprawy i w dosadny sposób zaczęli domagać się lepszej gry. Z trybun słychać było również gwizdy. Zapytaliśmy więc trenera Jerzego Brzęczka, o co ma największy żal do swoich zawodników w tamtym fragmencie gry. - Trudno jest mieć żal do zespołu, który wygrywa. Musimy pamiętać, gdzie i na jakim jesteśmy etapie oraz co się dla nas najbardziej liczy. Wielokrotnie na ten temat rozmawialiśmy. Oczywiście, może zabrakło drugiej bramki, która uspokoiłaby mecz, ale z drugiej strony wielu naszych zawodników jest dopiero na początku kariery i nigdy nie grali przed taką publicznością oraz pod taką presją. Zdaję sobie sprawę, że niekiedy w takich sytuacjach nie jest im łatwo, tym bardziej, że bardzo chcą - podkreśla Brzęczek. Burza po meczu Wisły. "To jest skandal!" - Prowadziliśmy 1-0 i zawsze w podświadomości ma się to, żeby nic się nie wydarzyło. I to nawet, jeśli grasz ze zdecydowaną przewagą. Wiosną w Ekstraklasie w wielu spotkaniach prowadziliśmy i niestety nie byliśmy w stanie dowieźć tego do końca. A dziś najważniejsze dla nas jest zdobywanie punktów - dodaje szkoleniowiec Wisły. Dzięki wygranej krakowianie po trzech kolejkach mają siedem punktów, a Arka cztery. W następnej kolejce Wisła zmierzy się na wyjeździe z Odrą Opole, a gdynianie podejmują Sandecję. PJ