Wisła miał wielką okazję, by pierwszy raz od tygodni wyjść ze strefy spadkowej. Tuż przed jej spotkaniem Cracovia pokonała bowiem Zagłębie (1-0), więc krakowianie stanęli przed wielką szansą na zrównanie się z lubiniami punktami i wyprzedzenie ich bezpośrednim bilansem spotkań. Ze strefy spadkowej Wisła wykaraskała się jednak tylko na 35 minut, ale po stracie wyrównującej bramki znów znalazła się pod kreską i - przynajmniej do najbliższej kolejki - traci do bezpiecznej pozycji dwa punkty. We Wrocławiu Wisła zaczęła jednak tak, jak nie potrafiła zacząć przez około 20 meczów w tym sezonie. Krakowianie od razu zaatakowali, nie dawali obronienie Śląska wytchnienia i szybko objęli prowadzenie. W 6. minucie Gieorgij Citaiszwili zagrał do Konrada Gruszkowskiego, a ten wyłożył piłkę Elvisowi Manu i było 1-0. Po tej akcji obrona gospodarzy długo nie potrafiła się odkręcić, za to wiślacy ani myśleli zwalniać. Napędzał ich Citaiszwili, do jego poziomu próbował dorównać Konrad Gruszkowski, swoje trzy grosze dokładał też Luis Fernandez, ale cały czas brakowało jednego - celnego strzału. Krakowianie pudłowali tak bardzo, że w pierwszej połowie ich jedynym celnym uderzeniem było to, po którym padł gol. Z kolei Śląsk do przerwy oddał aż siedem celnych strzałów, bo w końcu wrocławianie mocno przycisnęli. Najpierw uderzenie Roberta Picha z linii bramkowej wybił Maciej Sadlok, następnie uderzenie głową Quintany złapał Kieszek, ale przy kolejnym uderzeniu Hiszpana bramkarz Wisły nie miał już szans. W 41. minucie idealnie w pole karne krakowian dośrodkował Victor Garcia, a Quintana z bliska skierował piłkę do siatki. Przy tej akcji na murawę padł Sadlok i domagał się odgwizdania faulu, ale sędzia Szymon Marciniak nie zdecydował się nawet na pomoc VAR-u i bramkę uznał. Tym samym Wisła poza strefą spadkową była łącznie 35 minut, ale po bramce dla Śląska znów wylądowała pod kreską. Za moment sytuacja mogła być jeszcze gorsza dla piłkarzy Jerzego Brzęczka, ale na ich szczęście Krzysztof Mączyński trafił tylko w słupek. Śląsk - Wisła. Druga połowa do zapomnienia - Chcieliśmy lepiej wejść w pierwszą połowę, ale później było już znaczenie lepiej - mówił Wojciech Golla, obrońca Śląska przed kamerami nc+. Kieszek: - Pierwsze kilkanaście minut mieliśmy fantastyczne, ale później rywale przejęli inicjatywę. Na drugą połowę musimy się szybko poukładać, bo nie wyglądało to dobrze. Choć Śląsk miał przewagę, to mniej zadowolony z gry swojego zespołu był Piotr Tworek. W przerwie zmienił dwóch zawodników, po godzinie gry dołożył kolejną roszadę, tymczasem trener Brzęczek ciągle czekał i pierwszych zmienników wpuścił dopiero na murawę kwadrans przed końcem. W drugiej części tempo jednak siadło. Dobrych okazji było znacznie mniej, a najlepszą wypracował sobie Manu. Pomocnik Wisły był sam na sam z Michałem Szrommnikiem, ale górą był bramkarz gospodarzy. Piłkę meczu miał jednak Dennis Jastrzembski, ale w ostatniej minucie uderzył bardzo niecelnie. W następnej kolejce Wisła Kraków podejmuje Wisłę Płock, a Śląsk zagra u siebie z Termaliką Bruk-Bet Nieciecza. Śląsk Wrocław - Wisła Kraków 1-1 (1-1) Bramki: Quintana (41.) - Manu (6.) Żółte kartki: Gruszkowski, Poletanović Składy i statystyki znajdziecie TUTAJ PJ