- Wakacje? Nie wiem nawet, co to słowo znaczy - powiedział INTERIA.PL dyrektor sportowy Wisły Stan Valckx w przerwie między jedną a drugą rozmową telefoniczną. We wtorkowe przedpołudnie wykonał ich kilkanaście, aż dziw brał, jakim cudem bateria w jego komórce to wytrzymuje. W tym czasie po klubowym, efektownym, niczym na Santiago Bernabeu korytarzu (nieszczęsne baraczki, w których Wisła miała siedzibę przez kilkanaście miesięcy odeszły w niepamięć, klub przeniósł się do budynku Trybuny Wschodniej) kręcił się menedżer Jovanovicia. Spokojny, że jego zawodnik dołączy do bałkańskiej kolonii, która i tak - przed transferem Marko Jovanovicia - w szatni Wisły była dominującą. Jovanović ma 23-lata i razem z pozyskanym ostatnio przez wiślaków Ivicą Ilievem był mocnym punktem Partizana Belgrad, a także serbskiej młodzieżówki. Obaj znają smak gry w Lidze Mistrzów i właśnie z takimi zawodnikami Wisła chce się przedostać do elity europejskiego futbolu. Jovanović może grać na pozycji stopera, a także na prawej flance defensywy. Ma blisko 1,9 m! W sezonie 2010/2011 zagrał w czterech meczach Ligi Mistrzów, w tym przeciwko Arsenalowi. Marko jest wyceniany na 1,3 mln euro, ale jego wartość rynkowa stale rośnie. Dlatego Wisła zamierza podpisać z nim pięcioletnią umowę. Drugi sprowadzany przez "Białą Gwiazdę" zawodnik - Gervasio Daniel Nunez. Ma również 23 lata i operuje lewą nogą. W klubie argentyńskiej Primera Division AC Quilmes pełnił rolę lewoskrzydłowego. Wisła widzi go jednak w roli lewego obrońcy. Zresztą z podobnego przekwalifikowania Dragan Paljić stał się podstawowym piłkarzem mistrza Polski. Sprawdź szczegóły z argentyńskiej Primera Division! Nawet bez Nuneza i Jovanovicia na treningu Wisły trudno było usłyszeć język polski. Przychodziły nam na myśl porównania do hokejowych reprezentacji Niemiec, Włoch, czy Francji z lat 90., w których obowiązywał również język angielski z racji dominacji urodzonych za oceanem hokeistów. "Other side", "press", "keep the ball" "easy, easy" - takie i im podobne zwroty są dzisiaj chlebem powszednim wiślaka. Komendy rzuca nie tylko trener Robert Maaskant, ale równie często sprowadzony do rangi dowódcy obrony Kew Jaliens. We wtorek najlepszym snajperem "Białej Gwiazdy" okazał się być nominalny .... obrońca Łukasz Burliga, który dzielnie zastępował w ataku Cwetana Genkowa i dla silniejszej ekipy "żółtych" pakował gola za golem. Trener Maaskant zagadnięty, czy aby nie warto wystawić pochodzącego z Suchej Beskidzkiej "Burego" do ataku i dać sobie spokój z poszukiwaniami rosłego atakującego, tylko się szeroko uśmiechnął. Dobrze wiedział, że Łukasz miał o tyle łatwiejsze zadanie, że grał przeciwko defensywie z Młodej Ekstraklasy. Ta mocniejsza (Lamey, Jaliens, Bunoza, Paljić) była w jego zespole. Obrońcy czystości języka ojczystego wybaczą Wiśle wszystkie makaronizmy, jeśli tylko Maaskant i jego załoga awansują do Ligi Mistrzów. Ostatni trening przed wyjazdem na zgrupowanie do Holandii sprowadził się do gierek na nieco pomniejszonym boisku na zasadzie ośmiu na ośmiu. Kadra jest zawężona, gdyż eksploatowani w lidze i reprezentacjach Andraż Kirm, Maor Melikson, Siergiej Pareiko, Cwetan Genkow dostali kilka dni wolnych, a Osman Chavez z Hondurasem zmaga się na Złotym Pucharze CONCACAF. Spośród kadrowiczów najszybciej do zajęć wrócił Cezary Wilk, który już we wtorek zwijał się jak w ukropie. Od pierwszego starcia o Ligę Mistrzów (ze Skonto Ryga) Wisłę dzielą trzy tygodnie i cztery gry kontrolne (mistrz Bułgarii Litex Łowecz i Rot-Weiss Oberhausen z 2. Bundesligi w Holandii, a także w Estonii 6 lipca z Rapidem Bukareszt i w przypadku wygranej ze zwycięzcą spotkania KRC Genk - Flora Tallin).