Po efektownym zwycięstwie fani "Białej Gwiazdy" skandowali na trybunach nazwisko szkoleniowca Wisły. - W szczególności chciałem podziękować z całego serca zawodnikom. Mieliśmy trudne momenty w tym meczu, ale poradziliśmy sobie - podkreślił Moskal. - Nie spodziewałem się też takiej postawy kibiców, za co też im dziękuję - dodał. - Po wygranym meczu, strzeleniu czterech bramek i stworzeniu mnóstwa sytuacji podbramkowych, to jestem oczywiście zadowolony z gry. Dlatego w pierwszych słowach podziękowałem swoim zawodnikom - przyznał po spotkaniu opiekun krakowian. W końcu przełamał się Paweł Brożek, który w meczu ze Śląskiem zdobył dwa gole. - Wszyscy liczyli minuty Pawłowi bez strzelonej bramki. Jednak każda seria kiedyś ma kres. Liczyliśmy, że się odblokuje, wciąż jest groźnym zawodnikiem, potrafi strzelać gole - powiedział Moskal. - Obie bramki straciliśmy pechowo. Po tej na 0-1 pomyślałem, że może pobudzi nas to do gry, pobudzi sportową złość, jak to miało miejsce w Szczecinie, po straconym golu na 1-1. Tam nie udało się strzelić, tutaj odwróciliśmy losy spotkania - skomentował. Mniej powodów do zadowolenia miał trener Śląska Tadeusz Pawłowski. - Dla publiczności było to bardzo dobre spotkanie. Padło sześć bramek, oglądaliśmy dużo sytuacji podbramkowych - mówił na konferencji. - Co do mojej drużyny, to uważam, że defensywna praca zespołu pozostawia wiele do życzenia, gdyż za dużo wkradło się prostych błędów. Trzeba przyznać, że szybko traciliśmy piłkę, zamiast spokojnie zostać w jej posiadaniu i nie otwierać się na kontry przeciwnika - powiedział Pawłowski. - Po przerwie, gdy zdobyliśmy gola kontaktowego, wszystko było otwarte, ale przez błędy przegraliśmy 2-4. Dalej musimy pracować nad grą w obronie, bo do klasowych drużyn trochę nam brakuje - podkreślił. Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz