- Na pewno to był gorszy występ niż przeciwko Lechowi. Bramkę na 1-2 straciliśmy po sytuacji, przed którą szczególnie przestrzegaliśmy zawodników. Pogoń kreuje sytuacje na małej przestrzeni w bocznych sektorach boiska, na wysokości pola karnego. Tutaj się źle zachowaliśmy. Na początku drugiej połowy Pogoń nas przycisnęła, miała sytuacje, ale później mecz był wyrównany, ale bramka na 1-3 zamknęła spotkanie - analizował na gorąco Brzęczek. - Trochę inaczej wyobrażałem sobie ten urodzinowy wieczór [w piątek Brzęczek skończył 51 lat - przyp. red.], ale gratuluję Pogoni, bo zagrała bardzo dobre spotkanie. Dziś jest to jeden z głównych kandydatów do mistrzostwa Polski - dodał szkoleniowiec Wisły. Pogoń - Wisła 1-4. Zdecydowały bramki samobójcze Krakowianie dokonali rzadkiego wyczynu, ponieważ w meczu z Pogonią wbili dwie bramki samobójcze. - W obu sytuacjach piłki zostały wstrzelone w pole karne, a nasza reakcja był spóźniona. Popełniliśmy zbyt dużo błędów technicznych i indywidualnych, a przeciwnik z taką klasą to wykorzystuje - przyznaje Brzęczek. Na osiem meczów przed końcem Wisła znajduje się w strefie spadkowej i tracie trzy punkty do bezpiecznej pozycji, ale po tej kolejce różnica może urosnąć do czterech punktów. To oznacza, że krakowianom pozostało coraz mniej czasu na odrobienie strat. - W Ekstraklasie nigdy nie ma "z górki". Po meczu w Szczecinie pozostaje niedosyt, bo porażka jest wysoka, ale przed meczami z Lechią, Lechem i Pogonią niektórzy zakładali, że nie zdobędziemy żadnego punktu, a zdobyliśmy dwa. Przed nami dużo pracy i cieszę się, że teraz jest przerwa na reprezentację - podkreśla szkoleniowiec.W poniedziałek wiślacy jadą na zgrupowanie do Woli Chorzelowskiej, a w piątek zagrają sparing z pierwszoligową Puszczą Niepołomice. Do ligowej rywalizacji wrócą w niedzielę (3 kwietnia), gdy podejmą Piasta Gliwice. PJ