Takiego scenariusza na finał Pucharu Polski chyba nikt nie byłby w stanie wymyślić. Pogoń Szczecin już witała się z trofeum i w swojej grze skupiała się na obronie jednobramkowego prowadzenia. Wtedy w doliczonym czasie dla Portowców wydarzyła się katastrofa, która odmieniła losy spotkania. Dosłownie w ostatniej akcji przed gwizdkiem sędziego Wisła Kraków miała rzut wolny na własnej połowie boiska. Bramkarz wykopał piłkę w pole karne rywali, tam dopadł do niej Eneko Satrustegui i wbił do siatki, rzutem na taśmę doprowadzając do wyrównania. Do jeszcze bardziej nieprawdopodobnej sytuacji doszło w dogrywce. Leo Borges popełnił fatalny błąd i podał do... piłkarza przeciwnika. Angel Rodado ruszył w kilkudziesięciometrowy rajd w kierunku bramki, zakończony celnym strzałem, który dał pierwszoligowcowi sensacyjne zwycięstwo. Zwycięstwo, które dla klubu oznacza nie tylko sukces sportowy, ale też spory zastrzyk gotówki. Polski Związek Piłki Nożnej dla zdobywcy Pucharu Polski przewidział premię w wysokości 5 milionów złotych. Już wiadomo, że większość tej kwoty zostanie przeznaczona na łatanie dziury w budżecie. Część może trafić do piłkarzy "Białej Gwiazdy", ale tylko jeśli zdołają wywalczyć awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Wisła Kraków po cichu liczyła jednak, że na jej konto wpłynie o wiele więcej. Nie będzie kolejnych milionów dla Wisły Kraków. Co teraz z premią od Ekstraklasy? W grę wchodziła także druga premia, przygotowana przez Ekstraklasę, która co roku wspiera zespoły, reprezentujące Polskę w europejskich pucharach. Zwycięstwem na stadionie Narodowym krakowianie zapewnili sobie w nich miejsce, jak się jednak okazuje, nie załapią się na dodatkowe 3,6 miliona złotych. Na przeszkodzie stoją kwestie proceduralne. Grający w pierwszej lidze klub z Reymonta nie kwalifikuje się bowiem do otrzymania takiego wsparcia, które zostało przewidziane tylko dla zespołów z najwyższego poziomu rozgrywek. - Kluby kilka lat temu zdecydowały o podziale środków pieniężnych otrzymywanych z Ekstraklasy, ale na podstawie umów, które łączą kluby Ekstraklasy z samą spółką Ekstraklasa. Beneficjentami mogą być tylko kluby występujące w Ekstraklasie, mające ważną umowę ze spółką na dany sezon. W tym sezonie tylko trzech pucharowiczów otrzyma środki finansowe - tłumaczył Marcin Animucki, prezes Ekstraklasa S.A., w poniedziałkowym magazynie "Ekstraklasa po godzinach" na antenie Canal+Sport. Przy okazji ujawnił, co teraz może stać się z pieniędzmi, które były przewidziane dla czwartej drużyny, reprezentującej Polskę na europejskich boiskach. Jak się okazuje, są trzy możliwości. - Jedna opcja to przeznaczenie tej kwoty na własny kapitał finansowy, ale ze względu na bardzo dobre wskaźniki finansowe prawdopodobnie z tego rozwiązania nie skorzystamy. Drugi pomysł to zwiększenie puli dla wszystkich klubów. Trzecia opcja to przeznaczenie tej części puli na potrzeby Fundacji Ekstraklasy w formie darowizny - wyjaśnił Animucki.