Interia: Przeciwko Legii zagrałeś na lewej obronie, ale to nie jest twoja nominalna pozycja. Tomasz Cywka: To dla mnie nowość, lecz wcześniej grałem już na lewej pomocy, więc było trochę łatwiej. Tu trzeba mieć inne priorytety... Ale przegraliśmy mecz i nie ma o czym zbytnio mówić. Wielka szkoda, bo zasługiwaliśmy na coś więcej. Kiedy dowiedziałeś się, że zagrasz w podstawowym składzie? - Sygnały dostałem już po ostatnim meczu, bo Maciek Sadlok dostał czerwoną kartkę. Wiadomo było, że ktoś musi zająć jego miejsce. Także Łukasz Burliga miał problemy zdrowotne. Z Legią zagraliście przyzwoicie, ale skończyło się porażką 0-2. - I o tym będziemy pamiętać, i to na końcu będzie się liczyło. Jeżeli jednak chcielibyśmy doszukiwać się pozytywów, to byłoby to zaangażowanie całego zespołu i stwarzanie sytuacji. Niestety, skończyło się przegraną. Legia zaprezentowała się słabo. - Gra się tak jak przeciwnik pozwala, więc może to my nie pozwoliliśmy Legii rozwinąć skrzydeł i zagrać ofensywnie? W pierwszej części mieli okazję z rzutu wolnego, ale Radek Cierzniak super obronił i to było na tyle. Może my pressingiem na niewiele im pozwoliliśmy? Wisła ma 24 punkty po 19. kolejkach. To dużo czy mało? - Zdecydowanie mało. Wystarczy popatrzeć na nasze niektóre remisy, gdy daliśmy sobie wyrwać wygrane. Zostały dwa mecze i gramy w nich o sześć punktów. Jak w meczu z Legią czuliście się pod względem fizycznym? - Chłopaki mieli w nogach trzeci mecz i na pewno to odczuli, ale pod względem czysto fizycznym należy im wystawić wysoką ocenę. Na pewno czuli te mecze, ale jak się chce, to można pokonać takie bariery. Rozmawiał Łukasz Szpyrka