Jedną z najbardziej pamiętnych sytuacji z niedzielnego spotkania 25. kolejki Ekstraklasy Wisły Kraków z Lechem Poznań będzie bramka, która... nie została uznana. Obrońca Wisły Joseph Colley umieścił piłkę w siatce, ale ostatecznie to trafienie anulowano. "Biała Gwiazda" tylko zremisowała z "Kolejorzem", tracąc bramkę na 1-1 w samej końcówce. Anulowanie gola dla Wisły wywołało w sieci spore kontrowersje. Nie tylko wśród kibiców krakowskiego zespołu, ale też - co ciekawe - m.in. działaczy innych klubów. Ekstraklasa. Wisła - Lech. Jarosław Królewski oskarża. "Błazenada!" Bardzo ostro ocenił pracę sędziego po spotkaniu współwłaściciel Wisły Kraków Jarosław Królewski w swoim komentarzu na Twitterze. "Warto nazywać rzeczy po imieniu. To jest zwykła, pospolita kradzież, za którą w końcu ktoś powinien zapłacić. Trzeba być kretynem w swoim fachu, aby w takiej sytuacji odwołać gola. Błazenada stosowana" - napisał. Co ciekawe, krytycznie do decyzji arbitra w tej sytuacji podszedł też właściciel klubu będącego rywalem Wisły w Ekstraklasie, Michał Świerczewski z Rakowa Częstochowa, a także wiceprezes bezpośredniego przeciwnika "Białej Gwiazdy" w walce o utrzymanie - Rafał Wisłocki z Bruk-Betu Termaliki Nieciecza. "ZVARiowali" - skwitował Wisłocki, odnosząc się do interwencji sędziów VAR. Mocno o sprawie wypowiedział się też muzyk Paweł Sołtys, znany jako Pablopavo. Bez wątpienia kontrowersje wokół tej nieuznanej bramki długo nie ucichną: