- Mam ogromną ochotę na pokonanie Turków. W ciągu dwunastu lat gry w ampfutbol nigdy nie udało mi się sięgnąć po największe trofea i zazwyczaj na naszej drodze stawali właśnie oni. Mamy odrobinę mocniejszą ekipę niż podczas poprzedniej edycji Ligi Mistrzów i nie mamy nic do stracenia - zapowiadał przed meczem kapitan Wisły Przemysław Świercz. Krakowianie świetnie rozpoczęli potyczkę z Sahinbey, bo już w drugiej minucie Krystian Kapłon uderzył z rzutu wolnego, pod bramką Turków doszło do zamieszania i piłka wpadła do siatki. Dziesięć minut później coraz mocniej pachniało niespodzianką, bo Wisła prowadziła już 2:0. Krakowianie przeprowadzili świetną kontrę, a sytuację sam na sam z bramkarzem wykorzystał Kamil Grygiel. Później sytuacja wiślaków zaczęła się jednak komplikować, bo najpierw stracili bramkę, a za moment zawodnika - za kolejny faul drugą żółtą kartkę otrzymał Bambopa Abayomi i krakowianie grali w osłabieniu. Mimo to mistrzowie Polski dzielnie bronili się przez większość drugiej połowy, ale w 43. minucie Turcy przeprowadzili składną akcję i był remis. W samej końcówce wiślacy mieli świetną okazję, ale nie wykorzystali sytuacji sam na sam z bramkarzem. W odpowiedzi skuteczniejsi byli rywale i wygrali 3:2. Komplet zwycięstw w drodze do finału W drodze do finału wiślacy z kompletem zwycięstw przeszli fazę grupową. Na inaugurację pokonali mistrza Włoch Sporting Amp Futbol 2:0, a następnie mistrza Hiszpanii Flamencos Amputados Sur 4:2. Na trzeci mecz krakowianie w ogóle nie musieli wychodzić, ponieważ ich przeciwnik - gruziński Dila Gorgi oddał spotkanie walkowerem z powodu kłopotów kadrowych. W półfinale wiślacy trafili na Portsmouth Amputee FC. Mistrzowie Anglii długo skutecznie się bronili, a ich bramkarz Thomas Atkinson momentami wyczyniał cuda. W samej końcówce zdołał go jednak pokonać Jakub Kożuch, który do siatki trafił w ostatniej minucie regulaminowego czasu gry. W meczu o trzecie miejsce Sporting pokonał Portsmouth 3:0, a jedną z bramek dla Włochów zdobył Bartosz Łastkowski. PJ