Michał Białoński, Interia: Jak to się stało, że trafiłeś do Wisły? Gieorgij Żukow, pomocnik Wisły: Mam agenta, który skontaktował się z szefostwem Wisły. Powiedział mi, że jest opcja transferu do Krakowa. Nie zastanawiałem się zbyt długo. Chciałem grać w Polsce, więc od razu się na to zdecydowałem. Dla mnie to była prosta decyzja. Co wiedziałeś o Wiśle i ogólnie o polskiej lidze? - Znałem Wisłę Kraków, bo wcześniej zdobywała wiele trofeów, grała w europejskich pucharach. Wiem też, że na polskich stadionach jest sporo kibiców, a w ostatnich latach poziom ligi idzie do góry w szybki tempie. Śledzę to, co się dzieje w piłce. Dlatego wiem, że ten transfer jest dla mnie krokiem naprzód. Ekstraklasa to dobra liga, jestem podekscytowany grą dla Wisły. W Kazachstanie miałeś okazję grać w eliminacjach do Ligi Europy, przeszliście nawet jedną rundą. Z Wisłą po tym sezonie na 99 procent nie będzie ci to dane. - To prawda, ale polska liga jest lepsza od kazachskiej. Dla mnie to ważne, aby co tydzień grać na wysokim poziomie. Czy negocjacje z Wisłą na temat kontraktu były trudne? - Nie, ja nie robiłem żadnych trudności. Na nic nie narzekam. Nie przyjechałem tu dla pieniędzy. Wysoki kontrakt miałem w Kazachstanie. Tu przyjechałem cieszyć się piłką, poczuć atmosferę, pomóc zespołowi w poprawie sytuacji, jaką mamy w tabeli. Miałeś inne oferty niż ta od Wisły? - Były, ale żadna na tyle konkretna jak ta z Krakowa. Nie chciałem długo czekać, bo z tym się wiąże zawsze duże ryzyko. Była propozycja pozostania w Kazachstanie, ale pragnąłem zmienić coś w swoim życiu, wyjechać za granicę. Dla mnie Wisła to krok naprzód, lepsza liga. Nie chciałem czekać na nic innego. Jakie są twoje pierwsze wrażenia po pierwszym treningu w 2020 roku? - Trenowałem z Wisłą przez 10 dni w grudniu. Koledzy w szatni są przyjacielsko do mnie nastawieni, nie mam z niczym problemu, nawet z językiem, wszystko rozumiem. Znasz już każdego piłkarza Wisły? - Początkowo ich nie znałem, ale teraz już tak. Z każdym rozmawiam, próbuję nawet mówić trochę po polsku. Potrafisz wymienić nazwiska kolegów z szatni? - Znam prawie wszystkich. Kogo zapamiętałeś najbardziej? - Błaszczykowskiego, Brożka, Boguskiego, Pawłowskiego, Wojtkowskiego, Sadloka, Buchalik, Lis. Kuba Błaszczykowski to żywa legenda Wisły. Słyszałeś o nim wcześniej? - Oczywiście. Wiedziałem tez, że grał w finale Ligi Mistrzów. Trenując z takimi asami jak Kuba czy Marcin Wasilewski, który zdobył mistrzostwo Anglii z Leicester City możesz pewnie nabrać doświadczenia? - Oczywiście, że tak. Wasilewskiego znam z jego występów w Anderlechcie. Ja też wtedy grałem w Belgii, więc śledziłem jego poczynania. To zawsze jest korzystne, dzielić szatnię z piłkarzami, którzy mają tak bogaty bagaż doświadczeń i grali na tak wysokim poziomie jak Kuba i Marcin. Oni mogą ci zawsze podpowiedzieć coś istotnego, bądź pomóc w inny sposób. Jak możesz opisać swoją grę i swą pozycję na boisku? - Jestem zawodnikiem operującym od jednego do drugiego pola karnego. Staram się wspomagać w tym samym stopniu zarówno obronę, jak i atak. Najważniejsza jest dobra organizacja w defensywie. Jeśli będzie okazja, aby dać coś ekstra w ataku, to bez wahania to zrobię. Jakie są twoje atuty? - Za wcześnie jest, by o tym mówić. Nie chcę poruszać tego tematu. Mam nadzieję, że po upływie pewnego czasu każdy będzie w stanie je dostrzec. Dlaczego twoja kariera w Belgii była tak krótka? Mają tam silniejszą ligę od polskiej. - Gdy miałem 19 lat zostałem wypożyczony do Astany. Chcąc być szczerym muszę powiedzieć, że wtedy wybierałem kierując się pieniędzmi. Mogłem zostać w Belgii, ale taki był wtedy mój wybór. Teraz jestem w Wiśle Jesteś pewnie poliglotą, bo znasz rosyjski, angielski, kazachski? - Kazachskiego nie znam. Znam za to flamandzki i francuski. Mam nadzieję szybko nauczyć się polskiego, który jest dość podobny do rosyjskiego. Widziałeś jakieś mecze Wisły? - Tak, oglądałem spotkanie z Lechią rozegrane miesiąc temu. Wcześniej na YouTube oglądałem skróty z kilku innych spotkań. Jak podobała ci się atmosfera na trybunach stadionu Wisły? - Kilka osób mówiło mi, że nie będzie zbyt wielu kibiców, ale dla mnie i tak było ich wielu, nawet pomimo panującego zimna. Bardzo spodobała mi się tradycja, zgodnie z którą po 19 minutach i sześciu sekundach wszyscy wstali i wspierali zespół. To było niesamowite. Słyszałeś o derbach z drugim krakowskim klubem?