Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj! 32-letni napastnik "Białej Gwiazdy" kontuzji mięśnia dwugłowego doznał już w 6. minucie meczu - ruszył do kontrataku, ścigał się z Abdulem Tettehem z Lecha i nagle upadł. Już wtedy widać było, że nie będzie w stanie kontynuować gry. Fizjoterapeuta i lekarz Wisły nawet nie próbowali przywrócić go do sprawności, nie było sensu. Brożka zastąpił Maciej Jankowski, ale w całym meczu nie oddał żadnego strzału. W ogóle Wisła była w środę wyjątkowo bezzębna w ofensywie - oddała w sumie dwa niecelne uderzenia, oba w drugiej połowie. Wygrana "Kolejorza" 2-0 była jak najbardziej zasłużona. Dla "Białej Gwiazdy" to już druga porażka z rzędu, po derbowym 1-2 z Cracovią. - Dopisywało nam dotąd szczęście do tego momentu. Każdy zdaje sobie chyba sprawę z tego, że dotąd udawało nam się dość gładko brnąć przez ligę, a kontuzje i inne sprawy pojawiły się w najgorszym momencie, w tym tak prestiżowym dla nas i kibiców momencie. Nie wolno nam załamywać rąk, walczymy dalej, teraz mecz z Legią - uważa Brożek, który sam przyznał, że w nim nie zagra. - Więcej będzie wiadomo w czwartek po badaniach, ale w moim odczuciu występ jest wykluczony - przyznał. Mimo porażki w Poznaniu Wisła utrzymała siódme miejsce w ekstraklasie, ale nad dziesiątym Górnikiem Łęczna ma tylko punkt przewagi, a nad trzynastym Podbeskidziem - zaledwie trzy punkty. - Tak się to wszystko wyrównało, że przegrasz teraz jeden mecz i możesz spaść poniżej ósemki. Spokojnie, musimy myśleć pozytywnie. Przegraliśmy dwa spotkania z rzędu, teraz mamy ciężki mecz z Legią i tylko pozytywne myśli mogą nam pomóc - uważa Brożek. Mecz Wisły z Legią - w niedzielę o godz. 18. Autor: Andrzej Grupa