Tomasz Cywka z Zagłębiem zaliczył niezłe spotkania, a także zanotował asystę. Dzięki tej wygranej Wisła wróciła do walki o europejskie puchary, ale teraz podstawowym warunkiem jest pokonanie w niedzielę Lecha Poznań, którego zawodnikiem w przyszłym sezonie będzie właśnie... Cywka.
Po wygranej z Zagłębiem pomocnik wyglądał na zadowolonego, choć nie ukrywał, że nie wszystko funkcjonowało jeszcze perfekcyjnie.
- Były lepsze i gorsze momenty, ale najważniejszy jest wynik. Mamy zdobywać punkty i to robimy - zaznacza pomocnik krakowian.
Dla Wisły to trzecia wygrana i do tego trzecia bez straconej bramki. Co więcej, z ostatnich trzech potyczek krakowianie mają bilans - 9 punktów, bramki 7-0.
- Już w meczu z Koroną czuliśmy, że defensywa dobrze się rozumie. Czujemy się pewnie, nawet wtedy, gdy to rywal prowadzi grę - zapewnia Cywka.
W meczu z Zagłębiem Cywka nie dość , że skutecznie rozbijał ataki rywali, to jeszcze zaliczył asystę przy bramce Rafała Boguskiego. Pomocnik Wisły dokładnie zobaczył, gdzie znajduje się jego kolega, a następnie precyzyjnie dośrodkował mu na głowę.
- "Boguś" był tam, gdzie miał być, a ja wcześniej dostałem dobrą piłkę od Kamila Wojtkowskiego... Ostatnio zostałem przesunięty bardziej na bok, a to daje mi większe możliwości w ofensywie - zaznacza Cywka.
Dzięki świetnej serii Wisła wróciła do gry o europejskie puchary. Jeśli jednak marzy o występie w eliminacjach Ligi Europejskiej, to w niedzielę musi pokonać Lecha Poznań. Dla Cywki będzie to niecodzienne spotkanie, ponieważ już wiadomo, że w przyszłym sezonie zagra właśnie w zespole z Wielkopolski. Sam zawodnik niechętnie jednak o tym mówi.
- Nie chcę się w tej sprawie wypowiadać. Gramy kolejny mecz i kolejny chcemy wygrać - ucina.
Piotr Jawor