Krakowianie zgubili kolejne dwa punkty. Rywali powinni spokojnie wypunktować jeszcze w pierwszej połowie, ale zamiast tego razili nieskutecznością i jeszcze dali sobie wbić bramkę. Z gry gospodarzom należały się trzy punkty, ale mają tylko jeden. Podobnie jak po inauguracyjnym meczu z Arką Gdynia. - Po tamtym spotkaniu czuliśmy niedosyt, bo kontrolowaliśmy grę, mieliśmy dużo sytuacji, ale zawiodła skuteczność. Z Wisłą Płock było bardzo podobnie, ale jednak nie zagraliśmy tak, jak chcieliśmy - analizował Pietrzak. Krakowianie są źli, ponieważ rywale za wysoko poprzeczki nie zawiesili. - Dali nam szansę spokojnej wygranej, ale chyba za spokojnej, bo nie realizowaliśmy tego, co mieliśmy grać. Z naszej winy straciliśmy dwa punkty - przyznał Pietrzak. - W szatni nie było pretensji, ale każdy z nas mógł zrobić o wiele więcej. Wszyscy wygrywamy, remisujemy i przegrywamy. Jest złość, ale pozytywna. Nikt nie ma do nikogo pretensji - dodaje Pietrzak. Sytuacja wyglądałby zupełnie inaczej, gdy krakowanie byli bardziej skuteczni. Co prawda piękną bramkę zdobył Zdenek Ondraszek, ale wcześniej i później wiślacy masowo marnowali sytuacje. Najlepszą mieli Jesus Imaz i Patryk Małecki. W sytuacji sam na sam z bramkarzem Hiszpan trafił w poprzeczkę, a Polak nie zdołał dobić piłki do pustej bramki. - Piłka polega na tym, żeby strzelać gole, a my tego nie robimy... Na gorąco można byłoby dużo mówić. W szatni też było widać po chłopakach i po każdym z nas, że jesteśmy zdenerwowani. W sobotę trener zrobi analizę i zobaczymy, jakie popełniliśmy błędy. Musimy je wyeliminować, bo przed nami mecz z Lechem Poznań. Pojedziemy tam po zwycięstwo - zapewnia Pietrzak. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy Z Krakowa Piotr Jawor