Kibice Wisły Kraków mieli ostatnio powody do świętowania. Drużyna po 16 latach ponownie będzie miała okazję wystąpić w finale Pucharu Polski. "Biała Gwiazda" w półfinale tych rozgrywek wygrała z Piastem Gliwice 2:1. Z kolei w maju 2024 r. w decydującym meczu zmierzy się z Pogonią Szczecin na PGE Narodowym w Warszawie. Choć do pierwszego gwizdka sędziego jeszcze sporo czasu, nie brakuje kontrowersji wokół tego spotkania. Problemy Wisły Kraków. Gorzkie słowa szefa klubu. Postawił sprawę jasno Prezes Wisły Kraków Jarosław Królewski zagroził, że mecz finałowy może się w ogóle nie odbyć, a drużyna odda go walkowerem, jeśli jego kibice nie będą mogli zasiąść na trybunach w Warszawie. Przypominamy, że fani polskiego zespołu w zeszłym sezonie otrzymali zakaz stadionowy na dwa wyjazdowe mecze pucharowe, a biorąc pod uwagę fakt, że klub z małopolski grał dotychczas u siebie, kara się wydłuża. "Jeśli kibice Wisły Kraków nie zostaną wpuszczeni na Stadion Narodowy, klub odda mecz walkowerem. Nikt z osób zatrudnionych w klubie nie zjawi się tego dnia na meczu" - denerwował się szef Wisły w mediach społecznościowych. Do sprawy odniósł się prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, Cezary Kulesza. "Wisła Kraków może liczyć na otwartość ze strony PZPN. Musimy jednak działać w granicach obowiązujących procedur formalnych. Jeżeli złożycie odpowiedni wniosek, to gwarantuję, że zostanie on dokładnie przeanalizowany i sprawiedliwie oceniony" - przekazał działacz w sieci. Awans i... brutalny powrót do rzeczywistości. To nie wygląda dobrze Piłkarze ''Białej Gwiazdy'' choć są pewni awansu do finału Pucharu Polski, nie mogą popadać w hurraoptymizm przed majowym starciem. W spotkaniu 26. kolejki Fortuna I ligi Wisła Kraków podejmowała w niedzielę (07.04) Motor Lublin. Zespół pochodzący z Małopolski przegrał 1:3 z rywalem, a już w pierwszej połowie meczu czerwoną kartkę zobaczył Bartosz Jaroch. Zawodnikowi odskoczyła lekko piłka i przy próbie jej zagrania Polak kopnął przeciwnika. Decyzja sędziów wywołała burzliwą dyskusje w sieci. Z karą dla sportowca nie zgadzał się między innymi Jakub Rzeźniczak, który stanął w obronie 29-latka. "Śmiech na sali, naprawdę, żeby za taki przypadek, gdzie to piłkarz Wisły był atakowany, jeszcze wyleciał z boiska. No ale takie przepisy" - stwierdził dobitnie "Rzeźnik" w swoich mediach. Czerwona kartka dla piłkarza nie była jedynym zmartwieniem drużyny. Wisła Kraków nie zdołała pokonać zespołu z Lublina. Kolejna porażka "Białej Gwiazdy" oznacza, że jej awans do Ekstraklasy zaczyna się oddalać. Drużyna na ten moment nie jest nawet pewna miejsca w strefie barażowej. "Na papierze" ekipa z małopolski ma tylko 4,6 % szans na awans.