Po pierwszej połowie było 0-0, a żaden z zespołów nie oddał celnego strzału. Przewagę mieli gospodarze, ale zaraz po przerwie Wisła wyprowadziła cios - Miki Villar zagrał do wpadającego w pole karne Jesusa Alfaro, a ten uderzył tuż przy słupku i pierwszy celny strzał od razu przyniósł bramkę. - Były momenty, kiedy daliśmy się zepchnąć, ale wiedzieliśmy, że takie fragmenty w tym meczu będą i byliśmy na to przygotowani. Staraliśmy się konsekwentnie bronić i wychodzić z kontrami, co całkiem nieźle się udawało. Zabrakło jednak spokoju na połowie przeciwnika, kiedy wyprowadzaliśmy kontry i mieliśmy przewagę - analizował Uryga. Poważna rozmowa w Wiśle Kraków. Mocne słowa Sobolewskiego Złość kapitana Wisły Kraków Krakowianie bramkę stracili w 80. minucie - Marcel Mansfeld z całej siły huknął zza pola karnego, dołożył do tego precyzję i bramkarz Wisły nie miał żadnych szans. Kapitan Wisły może być jednak zadowolony z ostatnich dni. Po ponad dwóch latach leczenia kontuzji wrócił do gry i z nim w składzie Wisła zdobyła cztery punkty. - Czuję się całkiem nieźle i chyba dobrze też ten powrót wypadł. W pierwszym meczu wysokie zwycięstwo, a teraz punkt. Szkoda jednak, że nie trzy, bo byłby to wymarzony start, ale czuję się całkiem nieźle, więc optymistycznie patrzę w przyszłość - zaznacza Uryga. Kamil Glik nie owija w bawełnę w sprawie reprezentacji. Odważna wypowiedź Po siedmiu spotkaniach Wisła ma dziewięć punktów, Miedź - 15.