Maciej Stolarczyk, były trener Wisły, eks-dyrektor Pogoni: Dwa lata temu mieliśmy Lubomira w Pogoni na testach. Nie miał w sobie tego czegoś, czym by mógł nas do siebie przekonać. Arkadiusz Głowacki, szef skautów Wisły: Kuba Błaszczykowski rozmawiał na temat Lubomira z Mariuszem Stępińskim i on nam go gorąco polecał. Piotr Obidziński, prezes Wisły: Początkowo Hellas nie chciał wypożyczyć Tupty. Udaliśmy się jednak do Preszowa i tam przekonaliśmy do gry w Wiśle ojca Lubomira wizją rozwoju piłkarza w naszym kubie. Udało się do tego stopnia, że Lubomir przekonał Włochów do tego wypożyczenia. Dodatkowo wywalczyliśmy procentowy udział w ewentualnym następnym transferze Tupty. Co ciekawe, polskie wątki w dotychczasowej karierze Tupty nie zaczęły się na współdzieleniu szatni Hellasu z Mariuszem Stępińskim i Pawłem Dawidowiczem. 8 października 2016 r. reprezentacja Słowacji do lat 19 pokonała rówieśników z Polski w eliminacjach do ME 1-0 po bramce Tupty z 86. min. Po drugiej strony barykady znaleźli się wtedy dzisiejsi koledzy z szatni Wisły Kamil Wojtkowski i Mateusz Hołownia. Trenerem bramkarzy w sztabie selekcjonera młodych Orłów Rafała Janasa był Artur Łaciak, który dziś opiekuje się golkiperami drużyny Centralnej Ligi Juniorów "Białej Gwiazdy". - Pamiętam Tuptę z tamtego meczu. Nasi obrońcy mieli największy problem z Lubomirem i faktycznie w końcówce to on strzelił jedyną bramkę - mówi Łaciak. Od czwartku Lubomir trenuje z Wisłą w Myślenicach i sztab Artura Skowronka jest zadowolony z faktu, jak Tupta prezentuje się fizycznie na tym etapie przygotowań. Tupta: Pomóc Wiśle bramkami, a w ten sposób także sobie Michał Białoński, Interia: Lubomir, czy to prawda, że byłeś dwa lata temu na testach w Pogoni Szczecin? Lubomir Tupta, napastnik Wisły: - Tak, byłem tam na testach. Koniec końców uznaliśmy z Hellasem, że zostanę w Weronie i wypożyczenie do Szczecina się nie powiodło. Opowiedz o tym sezonie. Starałeś się zaliczyć jakieś minuty w Serie A, ale doznałeś kontuzji w meczu Pucharu Włoch. - Na przedsezonowym zgrupowaniu było wszystko w porządku. Rozegrałem sporo dobrych meczów. W pierwszym meczu pucharowym rozegrałem 110 minut, bo doszło do dogrywki. Później doznałem kontuzji i już mi się nie udało wrócić do gry. Teraz jestem już zdrowy, pozbierałem się i liczę na to, że ten rok będzie dla mnie lepszy. Czy po kontuzji nie ma już śladu? Trenowałeś na początku stycznia w Weronie? - Tak, już jest wszystko w porządku. W Hellasie miałeś dwóch Polaków - Pawła Dawidowicza i Mariusza Stępińskiego. Jak z nimi się porozumiewałeś? - Głównie po włosku. Po polsku na razie za dobrze nie mówię. Oczywiście obaj polecali mi polską Ekstraklasę, jako dobrą ligę, w której gra może mi pomóc. Mariusz Stępiński, z którym rywalizowałeś o miejsce w ataku grał w Wiśle. Co ci mówił o klubie? - Że to bardzo dobry, wielki klub, ze wspaniałymi kibicami i pięknym stadionem, a także nie gorszym centrum treningowym. Zatem w Wiśle jest wszystko, czego piłkarze potrzebują. Same pozytywne rzeczy. W naszej Ekstraklasie jest dużo Słowaków, ich gra kojarzy się dobrą marką i klasą. Marian Kelemen był mistrzem Polski, w drugim krakowskim klubie - Cracovii jest więcej niż trzech Słowaków. - Tak, znam ich. Kontaktowałem się z Lukaszem Haraslinem i Martinem Kosztalem, który grał w Wiśle i również gorąco mi doradzał przejście do tego klubu. Mówił też, że w Polsce jest dużo Słowaków, którzy robią dobrą reklamę. Opowiedz o sobie. Jesteś żonaty, albo masz kandydatkę na żonę? - Mam przyjaciółkę. Słowaczka czy Włoszka? - Z Włoch. Jak ma na imię? - Martina. Będzie z tobą w Krakowie? - Tego jeszcze nie wiem, bo ona studiuje. Co studiuje? - Uczy się prowadzenia rozmów takich jak ta. Dziennikarstwo? - Coś w tym rodzaju. Masz już mieszkanie w Krakowie? - Jeszcze nie. Na razie mieszkam w hotelu. Mam nadzieję, że po zgrupowaniu znajdę jakieś mieszkanie. Jakie masz cele związane z grą w Wiśle? - Oczywiście chcę pomóc drużynie. Wisła musi zostać w Ekstraklasie, bo jest to wielki klub. Wierzę, że się to nam powiedzie, a ja pomogę drużynie swoimi golami, a w ten sposób pomogę też sobie. Grałeś jesienią w reprezentacji Słowacji do lat 21. Co dalej? Celujesz w tę pierwszą? - Mam nadzieję, że jak będę dobrze grał w Wiśle, to dostane też szansę w pierwszej drużynie. Muszę dobrze trenować i wierzę, że stopniowo to wszystko przyjdzie. Jak cię przyjęto w szatni Wisły? - Nie znam jeszcze wielu piłkarzy, ale zostałem przyjęty bardzo dobrze i to jest kolejny wieki plus, z którego jestem zadowolony. Znałeś wcześniej jakichś piłkarzy Wisły? - Gdy dowiedziałem się o tym, że jest zainteresowanie moją osobą oglądnąłem kilka meczów i poznałem nazwiska kilku ważniejszych zawodników: Błaszczykowskiego, Wasilewskiego i Brożka. Błaszczykowskiego znałeś z Bundesligi? - Tak. Z Borussią awansował do finału Ligi Mistrzów. - Tak, to wiedziałem. Język polski jest dla ciebie ciężki? - Rozumiem prawie wszystko, gdyż jest podobny do słowackiego. Powiedzieć też coś próbuję, ale na razie mam problem. Wierzę, że się nauczyć. Spróbujesz coś powiedzieć po polsku? - Raczej nie. Poczekam z tym jeszcze, aż się nauczę. "Raczej nie" było po polsku. Życzę szczęścia i sukcesów. - Dziękuję. Michał Białoński, Myślenice