- Nie zrobię nic wbrew woli klubów - zastrzegł prezes piłkarskiej centrali i dziś przeprowadzi finalne negocjacje z przedstawicielami wszystkich klubów PKO Ekstraklasy. Z informacji Interii wynika, że "Białą Gwiazdę" u prezesa Bońka będzie reprezentował sam szef Rafy Nadzorczej Wisły SA Tomasz Jażdżyński, który skonsultował się z pozostałymi ratownikami - Jakubem Błaszczykowskim i Jarosławem Królewskim. Wisła nie zamierza milczeć na spotkaniu z prezesem PZPN-u, tym bardziej, że Jażdżyński nie jest postacią anonimową dla Zbigniewa Bońka. Obaj panowie poznali się osobiście podczas wizyty prezesa PZPN-u w "Rzeczpospolitej". Trudno się jednak spodziewać, aby "Biała Gwiazda" była wodzirejem w dyskusji, choćby z uwagi na nieuregulowane kluczowe kwestie własnościowe, o niepewnym bycie w Ekstraklasie nie wspominając. Z naszych informacji wynika, że Wisła nie stanie okoniem przeciw rozszerzeniu składu ligi do 18 drużyn, o ile sama na tym nie ucierpi finansowo. Dla nikogo nie jest tajemnicą, że wiślacy zmagają się ciągle z demonami przeszłości, pod postacią długów. Choć udało im się spłacić ponad 25 mln starych zobowiązań, to kolejka wierzycieli nadal jest długa. Dzięki rekordowej umowie telewizyjnej Ekstraklasa pozyskuje rocznie 250 mln zł, do tego dochodzą również rosnące jak nigdy dotąd wpływy z praw marketingowych, w wysokości 30 mln zł. Gdyby całość tych środków podzielić równo na 16 klubów, wyjdzie po 17,5 mln. Jeśli ten ekstraklasowy tort przyjdzie podzielić na 18 kawałków, to wyjdzie blisko o dwa miliony mniej. Miliony, których z rąk nie chcą wypuszczać ani bogatsi, ani biedniejsi. Nawet w imię reformowania ligi. Złoty środek może zaoferować tylko Zbigniew Boniek, który w skarbcu PZPN-u byłby w stanie znaleźć środki, które by obecnej szesnastce zrekompensowały rozszerzenie składu ligi o dwa kluby. Decyzja o kształcie rozgrywek w sezonie 2021/2022 może zapaść już na piątkowym posiedzeniu zarządu PZPN-u. MiBi