Po ubiegłotygodniowej porażce 1-3 z Zagłębiem Lubin krakowski zespół stracił szansę na grę w grupie mistrzowskiej. Wiśle, która zgromadziła 42 punkty, degradacja raczej nie grozi, mimo to piłkarze mocno przeżyli niepowodzenie. Trener Stolarczyk całą winę bierze jednak na siebie. "Ta ja podejmowałem kluczowe decyzje, ale uważam, że ten zespół zasłużył na pochwałę, bo każdy zdaje sobie sprawę, w jakich momentach w tym sezonie się znajdowaliśmy i jakie zmiany przeszliśmy. Wszyscy do końca starali się pomóc. Jakub Błaszczykowski grał mimo pękniętej kości śródstopia. Maciek Sadlok z urazem ścięgna Achillesa, Vukan Savicević i Vullnet Basha mieli swoje kontuzje i do końca walczyliśmy z czasem, żeby mogli pojawić się na boisku. Dni po porażce w Lubinie to był dla nas trudny czas. Widziałem smutek i rozczarowanie zawodników. Zazwyczaj 42 punkty wystarczały do tego, aby grać w 'ósemce', ale w tym sezonie scenariusz był inny. Teraz musimy skoncentrować się nad tym, co przed nami. Czeka nas siedem spotkań z rywalami, z którymi traciliśmy wcześniej punkty. Chcemy obronić naszą lokatę. To także czas, aby zbierać doświadczenie pod kątem przyszłego sezonu. Mamy także dług wobec naszych kibiców, którzy zawsze licznie stawiali się na stadionie i nas wpierali. Poza tym piłkarze grają dla siebie i potrzymanie dobrej swojej marki, którą sobie wyrobili" - podkreślił Stolarczyk. Sytuacja kadrowa "Białej Gwiazdy" przed tym spotkaniem jest bardzo trudna. Z powodu kontuzji nie będą mogli zagrać: Jakub Błaszczykowski, Marcin Wasilewski, Maciej Sadlok, Lukas Klemenz, Kamil Wojtkowski i Michał Buchalik. Najgorzej sytuacja przedstawia się w defensywie, gdyż z gry wypadali wszyscy stoperzy. W tej sytuacji na środek obrony przesunięty zostanie Łukasz Burliga, a jego partnerem ma być 17-letni letni Dawid Szot, który jeszcze nie ma na swoim koncie żadnego występu w ekstraklasie. "Nie chcę zdradzać naszej jedenastki, ale na pewno będę korzystał z piłkarzy, którzy do tej pory rzadziej pojawiali się na boisku. Szot jest zawodnikiem, który ma spore możliwości i jest brany pod uwagę do gry, bo po to jest w kadrze pierwszego zespołu. To czas dla niego, aby pokazał swoje umiejętności i nabrał doświadczenia" - wyjawił Stolarczyk, który podkreślił, że był zwolennikiem tego, aby ekstraklasa rozgrywała 37 kolejek, gdyż taka liczba meczów otwiera szansę gry piłkarzy drugiego planu. Wisła Płock zajmuje czternaste miejsce w tabeli z dorobkiem trzydziestu punktów. Zespół ten w dwóch ostatnich spotkaniach, już pod kierunkiem nowego trenera Leszka Ojrzyńskiego, odniósł dwa zwycięstwa i wydostał się ze strefy spadkowej. "Zmienili organizację gry. Teraz przygotowywali się na zgrupowaniu, więc to piętno trenera Ojrzyńskiego zostanie jeszcze mocniej odciśnięte. Czekają nas mecze z drużynami, które będą walczyć o życie, więc my musimy - oprócz piłkarskiej jakości - pokazać taki sam charakter, bo innym przypadku rywale sobie z nami poradzą" - nie miał wątpliwości Stolarczyk, który wciąż nie może być pewny swojej przyszłości. Miał on w kontrakcie zapis, że w przypadku awansu do "ósemki" umowa automatycznie się przedłuży na kolejny sezon. 4 kwietnia władze krakowskiego klubu spotkały się ze Stolarczykiem i zadeklarowały chęć dalszej współpracy bez względu na wynik sportowy. "Jesteśmy po kurtuazyjnej rozmowie, która odbyła się kilka tygodni temu. Nic więcej od tamtego czasu się nie wydarzyło. Zdaję sobie sprawę, jak wiele czeka nas jeszcze pracy, żeby ten klub stanął na nogi. Pytanie o moją przyszłość należy jednak kierować do władz klubu. Ja się koncentruję na swojej pracy i na tym, żeby obronić dziewiąte miejsce" - wyjaśnił Stolarczyk. Poniedziałkowy mecz Wisły Kraków z Wisłą Płock rozpocznie się o godzinie 15.30. Grzegorz Wojtowicz