Zimą z tonącej w długach Wisły odeszło siedmiu ważnych piłkarzy, spośród których czterech: Jesus Imaz, Martin Kosztal, Dawid Kort i Tibor Halilović było kluczowymi dla ofensywy zespołu. Akcja ratunkowa finansów klubu tria: Jakub Błaszczykowski, Jarosław Królewski i Tomasz Jażdżyński była nadspodziewanie szybka i skuteczna, ale wręcz błyskawicznym można było określić sposób, w jaki Stolarczyk i jego ludzie odbudowali zespół. Filarami ofensywy zostali rzecz jasna Błaszczykowski i Peszko, ale nie wolno też zapomnieć o roli Krzysztofa Drzazgi i Marko Kolara. Po sezonie jednego z czwórki wiślackich muszkieterów zabraknie - Peszko wraca do Lechii, ma już za sobą rozmowę z jej trenerem Piotrem Stokowcem. - To trudny dla nas temat. Sławek jest zawodnikiem Lechii i to Lechia dysponuje umową z tym zawodnikiem. Nie będę ukrywał, że Sławek był dla nas ważnym zawodnikiem, który zyskał sobie sympatię kibiców swą postawą na boisku. Cyfry, jakie miał w punktacji kanadyjskiej i jego gra stanowiły dla nas dużą wartość. Jak się potoczą jego losy, pokażą najbliższe dni. Przy budowie zespołu na nowy sezon chcemy wiedzieć jak najszybciej, czy Sławek będzie jego częścią czy nie - powiedział Interii trener Wisły Maciej Stolarczyk. Jego Wisła jest jak okno wystawowe, w którym niemal każdy piłkarz prezentuje się świetnie. Przy zachowaniu odpowiednich proporcji, to trochę tak jak z Juergenem Kloppem, u którego każdy błyszczy. Błyszczał nawet Coutinho, który po przejściu do Barcelony jest .... może nie piątym kołem u wozu, ale liderem na pewno go nie nazwiecie. Podobnie było w Ekstraklasie z Martinem Kosztalem. W Wiśle był jednym z lepszych skrzydłowych w lidze. Odkąd przeszedł do Jagiellonii gra nieźle, ale nie jest już tak wielkim tuzem. W Wiśle w 19 meczach strzelił dwa gole, a przy pięciu asystował. Po przeprowadzce do Białegostoku w 14 występach zanotował tylko jedną asystę. Teraz na wystawie Stolarczyka świetnie się sprzedał "Peszkin". Przyszedł z łatką banity, wyklętego za faul na Novikovasie. Na pierwszych sparingach w Myślenicach nawet kibice Wisły wołali do niego "Atmosferović". Szybko zyskał szacunek i uznanie środowiska "Białej Gwiazdy". W 14 meczach zdobył trzy gole i zanotował cztery asysty. Nic dziwnego, że ciągnie go do Lechii, gdzie ma wyższy kontrakt (45 tys. w Wiśle vs 110 tys. w Gdańsku), gdzie czekają go eliminacje do Ligi Europy, a z otwartymi rękoma oczekuje prezes Adam Manadziara. Nie ma jednak żadnych gwarancji, że Sławomir będzie równie skuteczny. Pion sportowy z udziałem Arkadiusza Głowackiego będzie musiał stanąć na - nomen omen głowie - żeby załatać ewentualną dziurę na skrzydle, po stracie "Peszkina". Najważniejsze, że "Głowa" zostaje przy Reymonta i będzie brał udział przy transferach. - Jaka to będzie rola? Poczekajmy, aż Arek osobiście to ogłosi, bo to do niego należy wybór opcji, jakie mu przedstawiliśmy - powiedział nam prezes Wisły Rafał Wisłocki. Szef klubu nie kryje, że wiślaków nie stać jeszcze na szaleństwa przy transferach. Wydatki ponad stan poprzednich sterników "Białej Gwiazdy" doprowadziły ją do tarapatów, z jakich właśnie próbuje się wydostać. - Biorąc pod uwagę nasze możliwości, mamy tego świadomość, że najistotniejszą rolę będzie odgrywał nasz dział sportowy plus skauting. Będą dopierać piłkarzy, prezentujących naszą filozofię spojrzenia na futbol, ale też ci piłkarze będą mieli coś do udowodnienia, jak to miało miejsce w wypadku Sławka Peszki, czy Łukasza Burligi, a oprócz tego będą się znajdowali na rozstaju dróg, czy po prostu będzie im się kończył kontrakt. Musimy podejść do tego tematu bardzo selektywnie - tłumaczy Wisłocki. Najważniejsze, że po pięciu miesiącach akcji ratunkowej "Biała Gwiazda" jest o lata świetlne do przodu i spora w tym zasługa nie tylko trójki pożyczkodawców, coraz szerszego grona sponsorów, ale przede wszystkim rekordowej liczby kibiców, którzy pozyskiwali karnety, bilety, zapewnili klubowi najlepszą w lidze frekwencję na stadionie i uczestniczyli w internetowych zbiórkach pieniędzy na ratowanie bez mała 113-letniego klubu. Dziś nikt się już nie zastanawia czy Wisła wystartuje, tylko nad tym, w jakim składzie to zrobi. Klub dostał licencję w pierwszym terminie, a w styczniu musiał o nią walczyć. - W nowym sezonie do podziału jest rekordowa suma pieniędzy z praw telewizyjnych, dlatego chcemy się bić o miejsce w pierwszej ósemce - zapowiedział doradca zarządu Piotr Obidziński, podczas otwarcia ośmiu nowych lóż biznesowych, na których klub chce zarabiać. Pierwsze trzy loże zostały wynajęte zanim ogłoszono ich otwarcie. Jak to w Krakowie bywa, wieść rozeszła się po prostu pocztą pantoflową. Trener Stolarczyk reaguje spokojnie na plany przed sezonem 2019/2020: - Chcemy wygrywać każdy kolejny mecz - mówi. - Na razie jednak interesuje nas tylko wygrana nad Miedzią. Zwycięstwem chcemy się pożegnać z naszymi kibicami, którzy wbrew różnym przeciwnościom losu tak wspaniale nas wspierali w tym sezonie. Stolarczyk i jego ludzie nie kryją zadowolenia z dwóch faktów: zarząd postanowił reaktywować drużynę rezerw, a pierwsza drużyna w czerwcu wyjedzie na tygodniowy obóz do Warki. - Takiego obozu brakowało nam choćby rok temu, gdy rozpoczynałem trenowanie zespołu - porównuje szef sztabu szkoleniowego. Michał Białoński