- W pierwszej połowie nie stworzyliśmy sytuacji. Byliśmy zbyt wolni, nie mieliśmy przestrzeni. Po przerwie i zmianach, zawodnicy z większym doświadczeniem zaczęli kreować więcej sytuacji, ale na pewno nie jesteśmy zadowoleni z tego spotkania. Z drugiej strony był to pierwszy mecz o punkty - oceniał Brzęczek na gorąco. - Patrzę na to spotkanie jak na budowę drużyny. Jesteśmy w 4-5 tygodniu pracy i mamy kilku zawodników, którzy niedawno do nas doszli i potrzebują trochę czasu, aby dojść do pełnej dyspozycji - dodaje szkoleniowiec. Dariusz Dudek, trener Sandecji: - Z niecierpliwością czekaliśmy na to spotkanie. Miało ono dwa oblicza, ale myślę, że wyszliśmy z tego meczu w całości. Choć chcieliśmy wygrać na tak trudnym stadionie... Zresztą nasi klubowi historycy nam przypomnieli, że nie jesteśmy w stanie już od 15 lat wygrać inauguracyjnego meczu. Pierwszy mecz przy Reymonta rozczarowała jednak kibiców, którzy licznie stawili się przy Reymonta. Spotkanie oglądało bowiem blisko 16 tys. widzów. - Ale pamiętam poprzedni sezon, gdy Wisła zaczęła od zwycięstwa 3-0 [z Zagłębiem Lubin - przyp. red.] i źle się to później skończyło. Ale oczywiście, że nie jesteśmy zadowoleni z tego meczu, ale nasz zespół był w 90 proc. inny od tego z zeszłego sezonu - podkreśla Brzęczek. Wisła tempo podkręciła w końcówce meczu, ale wtedy kibice rzucili na murawę serpenty, a przerwa w grze trwała kilka minut. Czy nie wybiło to z rytmu krakowian? - Można dywagować i zastanawiać się nad, czy miało to jakiś wpływ... W ostatecznym rozrachunku nie da się jednak tego realnie ocenić. Wtedy jednak przeważaliśmy i naciskaliśmy Sandecję - przyznaje Brzęczek. Co czeka Wisłę Kraków w I lidze? Teraz krakowianie przygotowują się do pierwszego wyjazdowego spotkania - w piątek w Rzeszowie zmierzą się z Resovią. Z kolei Sandecja dwa dni później zagra w Łęcznej z Górnikiem. PJ