Podchodzimy do specjalnej komory, w której próbę wytrzymałości i hartu ducha przechodzą wiślacy. Marcin Wasilewski jest przyzwyczajony. On nawet w największe mrozy wychodzi grać w krótkich spodenkach. Uśmiecha się od ucha do ucha. - Ja nie muszę tam wchodzić. Już tu jest mi wystarczająco zimno - trząsł się bramkarz Mateusz Lis, a po wejściu do kabiny Kuba Błaszczykowski dorzucił tylko: - "Panowie, ja wolę dreptać niż chodzić w kółko. Łatwiej to zniesiemy" - wiślacy w minus 150 stopniach hartują się przed rundą wiosenną. Trio z Kubą i Lisem uzupełnił Łukasz Burliga. Regeneracja w kriokomorze nie jest obca Kubie. Dokładnie w tej samej szlifował formę w Arłamowie przed Euro 2016. A jak wypadło, to chyba wszyscy pamiętają. "Błaszczu" na tamtym turnieju był jednym z najlepszych, o ile nie najlepszym piłkarzem w talii Adama Nawałki i w niczym nie przeszkodził mu brak praktyki meczowe w ówczesnym klubie - ASF Fiorentina. W każdej sesji podzieleni na trójki piłkarze mieli wytrzymać w ostrym mrozie trzy minuty. - Może już koniec? - dopytywali, ale fizjoterapeuta Karol Biedrzycki nie miał litości. Pilnował czasu. Drzwi "zamrażarki" otwierał dopiero po upływie 180 sekund. By łatwiej było piłkarzom wytrzymać mrozy ponad dwukrotnie większe od tych arktycznych (-68 stopni C), odliczał: "Pięć, cztery, trzy dwa, jeden!" , po czym otwierały się drzwi do ciepła i po wyjściu na zewnątrz, gdzie były tylko cztery stopnie na plusie, każdy miał wrażenie, że panuje upał. Skoro już przy mrozach jesteśmy, to kibiców "Białej Gwiazdy" mocno niepokoi zimna wojna na linii Wisła SA - TS Wisła. Towarzystwo nie zareagowało na propozycję ratowników barterowego rozliczenia wycenianych na ponad milion złotych 50 procent udziałach w nazwie i herbie klubu. Profesjonalni piłkarze Wisły nie mają prawa do posługiwania się nimi, choć to oni ogniskują ponad 90 procent uwagi całej wiślackiej rodziny. Pełnoprawnie Wisłą mogą się nazywać tylko koszykarki, koszykarze, bokserzy, kickbokserzy, gimnastyczki, strzelcy, dżudocy, strzelcy, pływacy, brydżyści i szachiści, choć żadna tych sekcji nie powstała w 1906 r., tylko znacznie później. Ratownicy Tomasz Jażdżyński i Jarosław Królewski nie kryją, że brak zrozumienia i współpracy ze strony TS Wisła jest dla nich największym rozczarowaniem. - Pod koniec pierwszego spotkania, widząc całkowity brak zrozumienia dla naszych argumentów, Kuba przekazał zarządowi TS-u, a my z Jarkiem (Królewskim) w pełni się z nim zgadzamy, że nie chcemy nikogo na nic naciągnąć czy siłą zmuszać. Po prostu nie widzimy inaczej szans powodzenia misji ratunkowej. Jeśli zarząd TS ma kogoś innego, kto zgadza się na rozwiązania proponowane przez Towarzystwo, to niech go wskaże - my natychmiast przystąpimy do rozmów. Na kolejnym spotkaniu zarząd TS przyznał, że nikogo takiego w tej chwili nie ma, ale stanowiska nie zmienił. Jesteśmy w kropce. O ile spodziewaliśmy się braku współpracy ze strony miasta, wiedzieliśmy, że Tele-Fonika może mieć swoją strategię nieprzystającą do naszej, o tyle blokada ze strony TS-u jest bardzo trudna do zrozumienia. Szczególnie, że upadek spółki akcyjnej skokowo pogorszy sytuację Towarzystwa. Choćby niespłacony dług wobec Tele-Foniki natychmiast stanie się długiem stowarzyszenia. Nie wspominam już o kwestiach moralnych, bo zostaliśmy poinformowani, że obecny zarząd TS-u nie poczuwa się do żadnej odpowiedzialności za działania z przeszłości. To podobno wina innych ludzi. Szkoda, że analogicznych argumentów nie da się użyć w stosunku do wierzycieli spółki akcyjnej, żądających spłaty długów wygenerowanych przez te inne osoby - podkreślał w wywiadzie dla Interii przewodniczący Rady Nadzorczej Wisły SA Tomasz Jażdżyński. Rozmawialiśmy z Jażdżyńskim w połowie listopada 2019 r., ale od tamtego czasu strony nie zbliżyły się do porozumienia. Problem zamieciono pod dywan, czytaj prolongowano jego rozwiązanie na cały 2020 rok. Zapytany o konflikt, Kuba nie chce nic udzielać wywiadu. Robi tylko marsową minę, z której łatwo wyczytać, że ma dość kłód rzucanych ratownikom pod nogi. O ile łatwiej im przeskoczyć przeszkody, jakie stawia ze stadionem miasto, o tyle, tak po ludzku, trudno zrozumieć i pokonać te, jakie piętrzy TS Wisła. Tym bardziej, że prezes Towarzystwa - Rafał Wisłocki ostrożność, by nie rzec opieszałość w negocjacjach tłumaczy przykrymi doświadczeniami z Vanną Ly. Tak oto Towarzystwo sparzyło się w grudniu 2018 r., oddając klub przebierańcom, a konsekwencje ponoszą Bogu ducha winni ratownicy z Kubą na czele. Ponad rok temu Jakub Błaszczykowski rozwiązał lukratywny kontrakt z VfL Wolfsburg, by rzucić się na ratunek Wisły, dla której gra za symboliczne 500 zł miesięczne, w całości przekazywane potrzebującym dzieciom. 9 stycznia 2019 r. "Błaszczu" wyszedł na pierwszy trening z Wisłą w Myślenicach, wlewając nadzieję całemu wiślackiemu środowisku. Później razem z Królewskim i Jażdżyńskim pożyczyli klubowi 4,5 mln zł, by spłacić pensje piłkarzy. To doprowadziło do tego, że dziś jeszcze istnieje Wisła Kraków. Choć łatwo nie jest, widmo spadku grozi, ratownicy nie składają broni. Co chyba jest zrozumiałe, w konflikcie wewnątrz Wisły zdecydowana większość kibiców opowiada się za Kubą i jego kompanami. To dla Wisły i dla Kuby dziewięć tysięcy ludzi kupiło akcje, by wesprzeć akcję pomocową. W zamieszczonej obok ankiecie wzięło udział bez mała 11 tys. osób, spośród których 74 procent uważa, że rację w sporze z TS-em ma Wisła SA. Skoro było o mrozie, to przejdźmy do bardziej ciepłych tematów. W rundzie wiosennej kapitan Błaszczykowski może upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: utrzymać "Białą Gwiazdę" w gronie najlepszych zespołów, a jednocześnie zapewnić sobie powołanie na Euro 2020. - Jeżeli Kuba będzie zdrowy, to zabiorę go na mistrzostwa Europy - zadeklarował selekcjoner Jerzy Brzęczek, w rozmowie z Tiroler Tageszeitung. - Zawsze toczyła się ożywiona dyskusja, gdy go powoływałem. A potem cichła po udanym meczu. Każdy - kto zna mnie i Kubę - wie, że nigdy nie zrobiliśmy niczego, co przeszkodziłoby drużynie. On jest legendą. Protestowano przeciwko zabieraniu go na Euro 2016, a okazało się, że był najlepszym polskim piłkarzem na tej imprezie. Kuba zrobił dla Wisły w 2019 roku tak wiele, że dziś jego brat Dawid odebrał dla niego całkiem zasłużoną Nagrodę Specjalną kapituły plebiscytu "Dziennika Polskiego" "10 Asów Małopolski". Już w maju "Błaszcza" docenił PKOl, wręczając mu statuetkę za promocję wartości Fair Play. Czekamy, aż Kubę i resztę ratowników docenią władze .... TS Wisła. Michał Białoński, Myślenice