<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/wisla-krakow-rakow-czestochowa,5993" target="_blank">Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Wisła Kraków - Raków Częstochowa</a> <a href="https://m.interia.pl/na-zywo/relacja/wisla-krakow-rakow-czestochowa,id,5993" target="_blank">Zapis relacji na żywo z meczu Wisła - Raków na urządzenia mobilne</a> W ten sposób Wisła odskoczyła od strefy spadkowej na cztery punkty, a Raków spalił swe szanse na awans do górnej ósemki. - Dawać, dawać, dawać! Żadnego argumentu nie mają! - wrzeszczał zza linii końcowej trener przygotowania motorycznego Rakowa Michał Garnys. Dobrze wiedział, że takie momenty, tuż po stracie gola są najgorsze. Wiadomo było, że to takie okrzyki dla dodania otuchy. Wisła przecież miała atuty. Zwłaszcza w postaci ikon: Kuby Błaszczykowskiego i Rafała Boguskiego, o którym Franz Smuda słusznie powiedział, że jest nie do zajechania. "Boguś" wywalczył rzut karny, nabijając piłkę na rękę Kamil Piątkowskiego. "Jedenastkę" na bramkę zamienił Kuba. Pięknie zwiódł bramkarza. Jakub Szumski odwiedził lewego słupka, lecz piłka zmierzała dokładnie w przeciwnym kierunku. Wisła prowadziła, lecz za skromnie, by pozwolić się zepchnąć aż tak głęboko. Raków zaparkował autokar, ale nie we własnym polu karnym, tylko na połowie rywala. Starał się znaleźć ubytki w obronnym bloku gospodarzy z prawej flanki, gdzie najszerzej operował Fran Tudor, przy wsparciu Petera Schwarza. Z rzutów wolnych goście stemplowali mur. Na początku drugiej połowy "Biała Gwiazda" wyglądała, jakby jechała na pustym baku. Jej piłkarze grali na stojąco. Jeszcze w 50. min szczęście się uśmiechnęło do wiślaków. Sebastian Musiolik miał stuprocentową okazję po dośrodkowaniu Igora Sapały, jednak zagłówkował obok bramki.