Choć ówczesny prezes Wisły Kraków Jacek Bednarz poinformował policję o planowanym ataku, do którego doszło w trzeciej minucie meczu - stadion został ostrzelany racami wystrzelonymi z terenów dawnego basenu, a także z Parku Jordana - nikt nie został złapany na gorącym uczynku. Policja interweniowała dopiero trzy godziny po fakcie, a jedynym zatrzymanym został wiceprezes TS Wisła Piotr Wawro, który z bezmyślnym atakiem nie miał nic wspólnego, zresztą <a href="http://sport.interia.pl/klub-wisla-krakow/news-wiceprezes-wisly-pozwal-policje-do-sadu-oto-wyrok,nId,1549116">sprawę przeciw policji w sądzie wygrał.</a> Pozostałych 370 uczestników zbiorowego oglądania meczu w restauracji "U Wiślaków" policja spisała, a całe zajście zarejestrowała na wideo. Z nagrań nie udało się nikogo zidentyfikować, napastnicy mieli zakryte twarze. Śledztwo trwało ponad siedem miesięcy i z braku jednoznacznych dowodów zostało umorzone.