To brzmi nieprawdopodobnie, ale pozycja Franciszka Smudy w Wiśle poważnie osłabła po przegranych z Legią, Lechem w Pucharze Polski i w derbach z Cracovią. W niedzielę z ust szefów klubu padało hasło: "Zwolnić", a dziś - "Na spokojnie szukać następcy".
Ten tekst miał być o tym jak Franz Smuda trochę przekombinował. Kalkulował, oszczędzając przed derbami dziewięciu piłkarzy w meczu z Lechem, w 1/16 finału Pucharu Polski. Tymczasem przegrał nie tylko z Lechem (planowo), ale też derby.
Miał być też tekst o tym, że Franz zaprzeczył sam sobie. Przed meczem z najsilniejszą w Polsce Legią postanowił: - Żadnego ustalania taktyki pod rywala, gramy tak jak potrafimy, w swoim stylu.
Tymczasem po tygodniu zapomniał o tej zasadzie- "gramy swoje", tylko ustawił ekipę z dwójką defensywnych pomocników. Efekt? Prawie zero sytuacji podbramkowych. Ale to nieważne.
W związku z informacjami, jakie dotarły do mnie po derbach, o tym, że Bogusław Cupiał sondował możliwość zwolnienia Franza, ten tekst będzie o tym, dlaczego Wisła wyzwala dzisiaj takie emocje, dlaczego jest najchętniej oglądana w telewizji i dlaczego, mimo fatalnej kondycji finansowej, nadal liczy się w walce o mistrzostwo Polski.
Gdy Franz Smuda po raz trzeci wrócił do Wisły - w czerwcu 2013 roku - miał zdziesiątkowany, rozbity, zdemoralizowany zespół z powodu piętrzących się długów. Kończyła się przygoda międzynarodowej Wisły za wielką kasę, pod holenderską banderą. Okres przejściowy z Tomaszem Kulawikiem skończył się ligową szarzyzną i siódmym miejscem po sezonie 2012/2013.
Pod skrzydłami Franza okrzepli: Paweł Stolarski i Michał Chrapek. Pierwszy trafił do Lechii Gdańsk, drugi do Catanii - na obu Wisła zarobiła.
Pod skrzydłami Smudy odbudowali się piłkarze, którzy nie przebili się nigdzie za granicą: Paweł Brożek i Semir Stilić. U Franza solidnie wygląda także Dariusz Dudka, którego rok temu w Lechu Poznań nie chcieli nawet za darmo. Wypadł z gry chory na serce Marko Jovanović, a w klubie nie ma pieniędzy na nowego stopera? Jaki problem! Zagra para Głowacki - Dudka i będzie wyglądała bardzo solidnie. Wypadnie Głowacki z powodu kartki? Jaki problem? Wskoczy do składu Michał Czekaj i też mecz wygramy. Za moment weźmiemy bezrobotnego Węgra Richarda Guzmicsa i zrobimy z niego wartościowego piłkarza.
I tak to u Smudy działa. W Wiśle się nie przelewa, ale Franzowi udało się utrzymać szatnię z dala od problemów finansowych, oczyścić głowy piłkarzy, by wbrew pustej kasie grali "na bogato". - Tylko dobrą grą możemy Wiśle pomóc - powtarzał swoją mantrę Smuda i jego dokonań nie przekreślą trzy ostatnie porażki.
Te fakty powinni sobie wziąć do serca ci spośród wiślackich decydentów, którzy już wczoraj - kwadrans po meczu z Cracovią - sondowali potrzebę zwolnienia Franza, a dzisiaj zastanawiają się, kim by go należało zastąpić, jeśli nie wygra z Jagiellonią Białystok.
Ewentualne zwolnienie Smudy to zanegowanie Wisły grającej pomysłową piłkę, opartą na szybkich podaniach po ziemi. Prawdopodobne "odstrzelenie" Franza to ograniczenie do minimum szans na zatrzymanie w klubie Semira Stilicia. Eks-selekcjoner bez Wisły sobie poradzi z pewnością, ale nie wiem jak ona bez niego.
Dobrze by było, aby Wisła uczyła się na cudzych błędach. Czy dzisiaj, z perspektywy pasma niepowodzeń, Zawisza Bydgoszcz godziłby się lekkomyślnie na odejście Ryszarda Tarasiewicza?
Nie może być tak, że Franz i jego załoga staną się zakładnikami swej dobrej postawy, dzięki której przez chwilę byli liderami T-Mobile Ekstraklasy. Było to liderowanie ponad stan! Rzeczywistości klubu bardziej odpowiada dzisiejsze piąte miejsce!
Najwyraźniej zwolennicy odprawienia Smudy wsiedli do balonu z napisem "Wisła w Champions League" i lecą nim w nieznane. Wbrew faktom.