Jeżeli potwierdzi się chociaż część informacji zawartych w materiale, oznaczać to będzie, że Wisłę drąży rak. Jeśli potwierdzą się wszystkie, PZPN, Ekstraklasa SA, Gmina Kraków, czyli wszystkie organy mające wpływ na klub powinny zażądać zmian strukturalnych. Nie możemy spokojnie przyglądać się temu, jak wspaniałą, liczącą 112 lat legendę polskiej piłki i polskiego sportu dewastują bandyci. Jadczak podsumował materiał w 11 punktach. Najpoważniejszy zarzut to fakt, że do niedawna piastujący funkcję wiceprezesa klubu Damian Dukat miał zorganizować ostrzelanie stadionu Wisły racami, do czego doszło w marcu 2014 r., przy okazji meczu z Ruchem. Dukat bronił się na Twitterze, że nie mógł zorganizować akcji, bo przebywał wówczas w Barcelonie, co prawda podał najpierw, że gościł tam w marcu 2013 r. Nazajutrz zmienił datę na 2014 r. Dziennikarz TVN ujawnił, że w "Białej Gwieździe" pracował człowiek skazany za udział w zabójstwie, a obecna prezes Marzena Sarapata i Dukat dostali się do władz klubu z sekcji Trenuj Sporty Walki, powiązanej z pseudokibicami, z gangu Sharksów. Szokującą informacją jest ta o spaleniu samochodu działaczowi, który sprzeciwiał się przejmowaniu sterów w klubie przez bandytów. Jadczak zarzuca też w materiale TS Wisła, gdzie rządzą również Sarapata z Dukatem, wynajmowanie lokalu pod siłownię Pawłowi M., pseudonim "Misiek", który jest ścigany za przewodzenie grupie przestępczej i usiłowanie zabójstwa. Po materiale Jadczaka Wisła wyraziła protest, ale nie zdementowała żadnej podanej przez niego informacji. Również tej o tym, że piłkarze wspierali napisem na koszulkach postrzelonego w trakcie gangsterskich porachunków pseudokibica, który miał rzekomo ulec wypadkowi komunikacyjnemu. Damian Dukat zapowiedział skierowanie sprawy do sądu. W materiale przedstawiany jest jako Damian D. z rozmazaną twarzą, choć nie ma postawionych zarzutów prokuratorskich. Z drugiej strony, źle o Wiśle świadczy fakt, że władze klubu unikały jak ognia spotkania z dziennikarzem TVN-u. MiBi