- Dziś z Maćkiem Sadlokiem zagraliśmy razem dopiero drugi mecz. Z naszej strony wyglądało to dobrze, choć wiadomo, że dwie stracone bramki o stoperach nie świadczą najlepiej. Wydaje mi się jednak, że nasza współpraca idzie w dobrą stronę. Rozmawialiśmy przed meczem, dużo mi podpowiadał i tak samo było na boisku. Z 2-3 sytuacji wyszedłem obronną ręką właśnie dzięki niemu - analizował Klemenz. Defensor Wisły nie ma łatwego zadania, bo występuje w miejsce kontuzjowanego Marcina Wasilewskiego, który rozgrywał bardzo dobrą rundę. - Nie jest łatwo zastąpić takiego zawodnika, ale staram się wykonywać swoją robotę jak najlepiej i pracować na to, żebym wskoczył do składu - podkreśla Klemenz. Poprzedni mecz z Zagłębiem Sosnowiec nie był jednak zbyt udany dla obrońców Wisły. - W domu analizowałem to spotkanie. Zapisywałem błędy, które popełniłem. Żona budziła się o trzeciej nocy i widziała, że wciąż analizuję. Znała to już na pamięć, ale dla mnie to było bardzo ważne, bo z Piastem starałem się wyeliminować pomyłki i grać jak najprościej. Rozmawiałem też z trenerem Stolarczykiem oraz z trenerem Jopem - przyznaje Klemenz. W potyczce z gliwiczanami problemem Wisły nie byli obrońcy, ale bramkarz. Mateusz Lis popełnił dwa błędy, po których padły bramki. - Pomyłki zdarzają się każdemu. Ja i Maciek Sadlok popełniliśmy je w Sosnowcu, a teraz trzeba wspierać Mateusza. Dzisiaj miał słabszy dzień, ale trzeba mu pomóc. Jest młody i to na pewno nie będzie jego ostatni mecz, w którym popełni błąd. Musi się do tego przyzwyczaić i mocno trenować - uważa Klemenz. PJ <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa-2018-2019,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>