W poprzednim sezonie Chuca częściej siedział na ławce niż grał w podstawowym składzie. Łącznie zdobył dwie bramki, czyli o połowę mniej niż w dziewięciu spotkaniach obecnych rozgrywek. Jean Carlos występował jeszcze rzadziej, a do siatki nie trafił wcale. Mimo tak mizernych statystyk trener Artur Skowronek postanowił przemianować go na napastnika lub ofensywnego pomocnika i - przynajmniej tymczasowo - to rozwiązanie nie było pozbawione sensu. Carlos w tym sezonie zdobył dwa gole, ale przede wszystkim sporo wniósł do gry ofensywnej. Z kolei Chuca nabrał pewności siebie, a na koncie ma już trzy bramki w lidze i jedną w Pucharze Polski. - Ci piłkarze mają i mieli cały czas dużą jakość, ale potrzebowali trochę więcej czasu. Zresztą uważam, że stać ich na jeszcze więcej. Powtarzalność to dla każdego zawodnika najważniejsza sprawa. Dzięki temu łapią pewność siebie, do tego dobrze odnaleźli się w tej taktyce i dlatego dziś są lepiej oceniani - uważa trener. W tym sezonie zaskoczeniem jest nie tylko metamorfoza Carlosa czy Chuki, ale także dobra gra w ostatnich spotkaniach młodzieżowców. Gdy 20-letni Patryk Plewka wracał z wypożyczenia ze Stali Rzeszów, spodziewano się, że zaraz znów będzie musiał sobie szukać klubu w niższej lidze. W Wiśle wcześniej bowiem nie błyszczał, a w Rzeszowie - choć był podstawowym zawodnikiem - również nie przerastał konkurencji o głowę. Tymczasem po powrocie do Wisły zaczął prezentować się znacznie lepiej niż przed wypożyczeniem. W Ekstraklasie zagrał w trzech spotkaniach i to w trzech najlepszych, czyli ostatnich potyczkach z Górnikiem Zabrze, Stalą Mielec i Podbskidziem Bielsko-Biała. Wisła zdobyła w nich siedem punktów, przy stosunku bramkowym 9-0. - Patryk sam siebie przekonał, że można wyjść na wysoki poziom. Wyższy niż wcześniej demonstrował. Robił to harmonijnie, dobrze pokazując się na wypożyczeniu. I po powrocie, po odpowiedniej regeneracji i dawce okresu przygotowawczego, na miejsce w składzie zapracował sumiennie. I nie chodzi tu nawet o statut młodzieżowca, bo wiemy, że w Mielcu zagrało ich dwóch - podkreśla Skowronek. Drugim młodzieżowcem, który niespodziewanie wskoczył na wyższy poziom, jest 19-letni Dawid Szot. W poprzednim sezonie zaliczył tylko pięć występów, a w obecnym ma już sześć i to znacznie lepszych. Jego dobra postawa jest tym ważniejsza dla klubu, że przy Reymonta coraz głośniej dają o sobie znać zawodnicy, którzy co najmniej wiek juniora spędzili w Wiśle. "Wisła Kraków pewnie wygrała z Podbeskidziem, a w pierwszym składzie ponownie zameldowali się wychowankowie Akademii Dawid Szot oraz Patryk Plewka. W drugiej połowie na boisku pojawił się również Aleksander Buksa. To nam się podoba" - napisano na Twitterze Akademii Piłkarskiej Wisły Kraków. Piotr Jawor